piątek, 8 sierpnia 2014

Refleksja...

Każdego dnia wstaję rano, witam się z dziećmi i z Marysią, mówiąć w myślach , dzień dobry kochanie.  Przecieram fotografie Marysi z kurzu i szybę z odcisków ust po złożonych tam całusach. Przypominam sobie jej uśmiech, zapach, głos, jedwab rączek i niewinne pełne radości ale i często bólu spojrzenie. Pamiętam wszystkie trudności i każdą chwilkę szczęścia. Każdą łzę rozpaczy i każdy promyk nadziei. Dzisiaj zastanawiam się, czynadal wygląda tak samo,kiedy się z nia żegnałam? Tęsknota zamieszkuje serce matki, która nie jest w stanie zapomnieć , zrestartować uczuć , wymazać z pamięci. Wciąż zadaje sobie pytanie: "co mogłam zrobić lepiej ?" O czym zapomniałam, czego nie dopełniłam? Choroba przynosi nam cierpienie , ale niemożność fizycznego miłowania- jeszcze większe . Jak wyglądałaby dzisiaj, jutro? Może kiedyś umiałaby powiedzieć : mama... A może jeszcze nie czas? Może tam po drugiej stronie powie mi wszystko o czym usta jej milczały? Życie tak prędko upływa , czas nie będzie stał w miejscu, tylko wspomnienia nie idą naprzód uwiazane łańcuchem przeszłości. Tyle w życiu znosimy o tak wiele walczymy...dlaczego? Może właśnie po to by czasem pomyśleć dokąd zmierzamy ? Może do takiej refleksji kiedy powiemy :dziekuję"Dziekuję za każdy problem, który pokonałam, dziękuję za ludzi , którzy byli blisko, dziekuję za miłość, którą poznałam, dziekuję za to, ze żyję, ze wciąż moge iść dalej. I choć łańcucha przeszłości nie zerwę, przesłanie zabiorę ze sobą i wezmę ciebie za rękę, bo przecież idziemy tę samą drogą...



"Kiedy Bóg chce Ci zrobić podarunek, zwykle opakowuje go w kłopot. Im większy podarunek otrzymujesz, tym większym kłopotem Bóg go maskuje."(Norman Vincent Peale)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz