środa, 17 sierpnia 2016

Jestem....

Witajcie....
Nie było mnie już dawno, ale macierzyństwo pochłonęło mnie całkowicie w tym pozytywnym znaczeniu i w tym oblanym strachem. Synek - mój kochany Mareczek ma się dobrze, rozwija się prawidłowo-  czego bardzo bardzo się cieszę. Dostrzegam każdy nawet najmniejszy postęp, naprawdę przy pierwszym dziecku - gdy rodzi się zdrowe rodzic nie zwraca na to uwagi, że np dziecko bierze rączkę do buzi, potem próbuje chwytać - kiedy to i jak robi... To wydaje się takie oczywiste, ale kiedy ma się te złe doświadczenia - jak u nas chora Marysia i jej prawie 5 letnia walka o zdrowie i życie, która zakończyła się odejściem , uczy pokory przez duże P i dostrzegania luk między wierszami.... Teraz mamy naszego synka, wymodlonego przez 1,5 roku, kochanego. Jednak życie wciąż nas doświadcza, bo szczęście przeplata się ze strachem każdego dnia. Synek urodził się o czasie, poród wspaniały prawdziwy szybki, bolesny ale to normalne, bez komplikacji, jednak na czole małego było widoczne zgrubienie biegnące wzdłuż czoła od noska do ciemiączka. Myślałam że naszły na siebie szwy czaszkowe i że się to rozejdzie w miarę wzrostu głowy. Niestety czas leciał , minęły 2-3 tygodnie, kiedy główka noworodków wraca do normalnego kształtu  - a u nas nic się nie zmieniło. Dzisiaj Mareczek ma 3,5 miesiąca a zgrubienie nadal jest. Główka przyrasta wolniej niż normalnie a gdy patrzy się na nią z góry - ma kształt łódki, wyraźnie zwęża się w stronę czoła. Znalazłam dobrego lekarza ze Szczecina, prof Licendorfa i rozmawiałam z nim na razie telefoniecznie. Wysłałam zdjecia Mareczka i stwierdził, że szew czołowy jest ewidentnie zrośnięty. Jest podejrzenie choroby zwanej Craniostenoza - przedwczesne zarastanie szwów czaszkowych - co powoduje ciasnotę, wzrost ciśnienia wewnątrz mózgowego i czasem problem z rozwojem. Jednak w niektórych przypadkach nie jest nawet potrzebna operacja. Nie wiem jak będzie  u nas - bo to musi ocenić neurochirurg, trzeba zrobić tomograf głowy lub rezonans i inne szczegółowe badania by to ocenić. Operacja jest bardzo inwazyjna, bo polega na zdjęciu skóry z czoła, i pocięciu czaszki na kawałki by potem ją wymodelować i nadać prawidłowy kształt, by rosnący mózg mógł ją prawidłowo wypełnić. Strasznie się tego boję, choć wiem, że po przejściach z Marysią podźwignę wszystko, jednak zdecydowanie wolę poświęcać czas na zdrowe i radosne macierzyństwo, niż spędzać czas w szpitalach  w poszukiwaniu lekarzy i pomocy. Nie pisałam bo miałam gorsze nie, tygodnie, wiele łez się przelało, ale wiem, że wciąż są moi blogowi przyjaciele, którzy wspierali mnie cały czas, gdy odchodziła Marysia i są ze mną do dzisiaj.Dlatego postanowiłam, że jestem wam to winna, by podzielić się swoimi myślami. Znowu wypada mi prosić was o modlitwę za Mareczka. Kocham go z całego serca i niemal płaczę z radości za każdym razem gdy dostrzegę kolejny postępik w jego rozwoju;)




1 komentarz:

  1. Mareczek to śliczny, dzielny chłopiec, a Mama to mądra i wytrwała kobieta, dlatego dacie radę wszystkim przeciwnością losu!!! Pani Aniu głowa do góry, trzymam za Was kciuki i pozdrawiam serdecznie Kamila Cieślak 😘

    OdpowiedzUsuń