sobota, 29 czerwca 2013

Serce od Marysi

Wiecie, to niesamowite. Wczoraj byłam ze znajomymi koleżankami nauczycielkami na imprezie z tytułu zakończenia roku szkolnego. Fajnie było się spotkać z gronem kolegów i koleżanek z pracy:) Wszyscy wiedzą, że Marysia niedawno odeszła  i w zasadzie nikt nie podjemował tego tematu. Rozumiem - ludzie nie wiedzą jak się zachować w takiej sytuacji i co powiedzieć. Jednak z jedną z grona moich najlepszych koleżanek, odeszłyśmy na bok i zaczełyśmy rozmawiać o Marysi, o sensie życia i umierania. Było już bardzo późno, a my rozmawiałyśmy ok godziny czasu. Rozmowę przeplatały płynące łzy. Dzisiaj rano, kiedy patrzyłam w niebo szukając córeczki, myślałam o niej o ogromna tęsknotą. Czekałam na koleżankę i ukucnęłam na chwilę przy trawniku, rozmyślając o Marysi. I zobaczcie co od niej dostałam:) Wzięłam w rękę kamyk i od razu wiedziałam, że to znak od niej. Czułam to w sercu. ;) Kocham Cie Marysiu! Dziękuję;)


To kamyczkowe serduszko ma różne odcienie kryształków, pięknie się mieni i z jednej strony jest trochę przyciemnione. Jest śliczne, dziękuję córeczko:)

piątek, 28 czerwca 2013

Cudotwórczy delfin?

Delfiny to zdecydowanie cudotwórcze zwierzęta!
Potrafią coś, czego żadne inne zwierze nie jest w stanie użyczyć człowiekowi!
Dlaczego spotkanie z tymi niesamowitymi ssakami jest takie fascynujące?
Kto może się z nimi spotkać?
Dlaczego te zwierzęta zachwycają i wzruszają?
przeczytaj;)
To mogą być cenne informacje dla osób, które zastanawiają się nad ową terapią. Chciałam wam trochę o niej poopowiadać:)

UWAGA!!!

ORGANIZUJEMY TURNUS DELFINOTERAPII ! przeczytaj!

No właśnie, może zaczniemy od tego, czym jest delfinoterapia?
Delfinoterapia to jedna z form animaloterapii, czyli terapii ze zwierzętami,
która polega na bliskim kontakcie pacjenta z delfinem.
Po raz pierwszy delfinoterapia była wprowadzona przez amerykańskiego psychologa
Dawida Nathansona w 1978 roku, który stosował ją u dzieci cierpiących na autyzm,
mózgowe porażenie dziecięce oraz zespół Downa. Obiecujące wyniki terapii osiągnięte
przez Nathansona posłużyły zachętą dla specjalistów z innych krajów do stosowania tej
metody.
Terapia najogólniej mówiąc polega na zabawie i pływaniu z delfinem, podczas której
pacjenci wykonują szereg, dostosowanych do indywidualnych potrzeb i możliwości, ćwiczeń
z udziałem delfinów. W czasie tych zabaw wiązki ultradźwięków emitowane przez delfiny
przenikają przez ludzkie tkanki powodując regenerację komórek.
Najważniejsze walory delfinoterapii to zjawsko sonoferezy, które jest niedostępne przy innych

formach terapiii. NIeoceniony sonar, emitowany właśnie przez delfiny, poza tym środowisko
wodne, w którym ćwiczenia fizyczne są znacznie efektywniejsze dodatkowo stymulują
pacjenta. Woda stanowi duże ułatwienie podczas rehabilitacji, w ten sposób uprawiając
jednocześnie efektywną gimnastykę ruchową.
W terapii bierze udział zazwyczaj, oprócz pacjenta i delfina, terapeuta i trener delfina.
Delfinoterapia jest rodzajem terapii zespołowej, w której każdy uczestnik ma duże znaczenie i
swoją rolę. Zadaniem terapeuty jest zachęcić pacjenta do wykonania ćwiczeń, z kolei
zadaniem trenera delfinów jest spowodowanie takiego zachowania delfina, które będzie
sprzyjało terapii. Ważna jest dobra współpraca pomiędzy członkami tego zespołu.
Jak wygląda sesja z delfinem?
W naszym programie jedna sesja trwa 25-30 min. Delfin jest przy dziecku przez cały czas
terapii, gdyż każde dziecko ma do dyspozycji swojego delfina wraz z jego trenerem, który
także jest ważną osobą w zespole terapeutycznym. Wykwalifikowany terapeuta, który jest
przygotowany pod kątem pracy z dziećmi z danym schorzeniem, oraz przygotowany do pracy
w wodzie i zna dobrze delfina, dobiera ćwiczenia z delfinem indywidualnie dopasowane do
możliwości oraz potrzeb rozwojowych dziecka.
Ważnym elementem programu terapii jest ukierunkowane poddanie dziecka działaniu sonaru
delfina poprzez ułożenie w pozycji relaksującej na wodzie z głową przy melonie, czyli głowie
delfina. Delfin wówczas emituje ultradźwięki, które stymulują układ nerwowy pacjenta. Bardzo
często rodzic może być przez dziecku, fotografować, nagrywać i sam czerpać korzyści
płynące z obecności tego wspaniałego zwierzęcia jakim jest delfin.
Oprócz tego wprowadzane są ćwiczenia rozwijające uwagę, koncentrację, motorykę,
koordynację, ćwiczenia aktywizujące i relaksująco – wyciszające, w zależności od stanu
dziecka oraz indywidualnie opracowanych wspólnie z rodzicami celów terapii. Zachodzi
aktywny kontakt dziecka z delfinem w trakcie wykonania ćwiczeń: rzucanie i łapanie
przedmiotów, trafianie do celu oraz inne. Wykorzystywane są rozmaite akcesoria: piłki, koła,
obręcze. Pacjent ćwiczy różne formy dotyku delfina, różne rodzaje pływania i zabawy z delfinem. Każdy element ćwiczeń jest dziecku uprzednio tłumaczony i demonstrowany przez
terapeutę, znajdującego się w wodzie z dzieckiem. Delfin staje się stopniowo przyjacielem
dziecka i rodziny oraz sprzymierzeńcem w pokonaniu trudności związanych z chorobą lub
opóźnieniem, również po ukończeniu turnusu i powrocie do domu.
Jest to dosyć istotne, ponieważ każde dziecko jest w innym stanie klinicznym, z innymi
uszkodzeniami i innymi możliwośćiami. Dlatego program ten jest  dopasowany indywidualnie, w pełni profesjonalny, realizowany w sprawdzonych delfinariach w Turcji w Bodrum.! Kontakt z delfinem w wodzie pozwala w znacznym stopniu stymulować rozwój ogólny, w szczególności rozwój psychofizyczny oraz rozwój psycholingwistyczny. W tej terapii z powodzeniem mogą także uczestniczyć dzieci rozwijające się prawidłowo.
Delfinoterapia w naszym programie odbywa się wg schematu: 14 dni, w ciągu których realizujemy 10 sesji delfinoterapii po 25-30 minut każda.
Każdy uczestnik ma 3 sesje zajęć indywidualnych i naprawdę są one dobierane sensownie pod kątem każdego dziecka osobno - w zależności od potrzeb rozwojowych i wyzwań, jakie wyznaczymy z rodzicami dzieci. Ich godziny dopasowujemy do godzin delfinoterapii oraz do pór drzemek dzieci (jeśli dzieci odpoczywają w ciągu dnia) - ustalamy to wspólnie z rodzicami podczas wywiadów wstępnych.Obecnośc rodziców podczas tych zajęć nie jest wymagana. Poz ty są jeszcze 2-3 spotkania grupowe (integrujące lub prowadzone przez animatora zabaw).
Mimo, że obcowanie z delfinem w naszym programie wygląda jak ciekawa spontaniczna zabawa, stanowi ono głęboko przemyślaną strategię terapeutyczną, ukierunkowaną na realizację specjalnie dobranego zestawu ćwiczeń skierowanych na rozwój oraz utrwalenie przez dziecko nowych nawyków i umiejętności psychomotory cznego funkcjonowania.
Delfinoterapia— dla kogo polecana?
Delfinoterapia realizowana wg naszego programu jest zalecana dla osób dorosłych oraz dzieci w wieku od 2 lat, mamy także doświadczenie w pracy z młodszymi dziećmi. Terapia jest przeznaczona dla wszystkich! chorych i zdrowych! Rewelacyjnie wpływa także na dojrzewających nastolatków. Wskazane dla przeprowadzenia terapii jest posiadanie przez dzieci minimalnych nawyków przebywania w wodzie (brak takich nawyków znacznie wydłuża okres terapii). Dlatego jeśli dziecko nie miało wcześniej kontaktu z wodą, warto zabrać dziecko kilkakrotnie na basen, aby przyzwyczaić je do przestrzeni wodnej. Dziecko pływa w skafandrze w tzw piance neoprenowej oraz kamizelce ratunkowej, najlepiej własnej, do której jest przyzwyczajone i w której czuje się komfortowo. Piankę można zakupić w Internecie lub w specjalistycznych sklepach. Najlepiej z długim rękawkiem i nogawką.

Dla jakich schorzeń zalecana jest delfinoterapia?
- Dziecięce porażenie mózgowe,
- Autyzm
- Małogłowie,
- Zesół Downa
- upośledzenie umysłowe, choroby genetyczne, depresja, zaburzenia emocjonalne, ADHD
Przeciwwskazania:- Ostre choroby infekcyjne

w zakładce delfinoterapia - więcej zdjęć;)

Poniżej znajdziecie moją opinię i posty, które zamieszczałam wcześniej odnośnie delfinoterapii.
POnieważ jestem abloslutną zwolenniczką delfinoterapii i jest to jedyna, jedyna metoda terapii, po której były widoczne postępy u naszej córeczki i u innych dzieci, które były także z nami na turnusie, całym sercem polecam ten rodzaj terapii. Poprzez tę formę terapii, zaangażowałam się w czynną pomoc cudownym dzieciom pod okiem profesjonalistów. Uczę się i szkolę na terapeutę z zakresu delfinoterapii, ale bazując na moim osobistym doświadczniu, mogę z całą pewnością stwierdzić, że posiadam wszelkie niezbędne w tym zakresie umiejętności. Dlatego przy współracy z Fundacją, zapraszamy wszystkie zainteresowane osoby do wzięcia udziału w tym niesamowitym przeżyciu jakim jest delfinoterapia dla Waszych dzieci! Jestem w trakcie przygotowań do wrześniowego turnusu. Zapraszam rodziny zainteresowane tym rodzajem terapii i proszę o kontakt mailowy do mnie, udzielę wszelkich informacji i szczegółów odnośnie turnusu. Przyjmujemy także zapisy na przyszły rok.
informacje pod mailem rybcia303@o2.pl

środa, 26 czerwca 2013

Matka idealna?

Matka idealna - czy taka w ogóle istnieje? A co znaczy w ogóle słowo idealna? jakie kryteria należy przyjąć do zdefiniowania matki idealnej? Czy zastanawiałyście się nad tym, jakim typem matki jesteście? Kiedy przeglądam albumy ze zdjęciami i patrzę na zdjęcia moich świeżo urodzonych dzieci , bagatela 14 , 7 i 5 lat temu, to napawa mnie dziwne uczucie, jakby to był jakiś film, w którym nie bralam czynnego udziału, a byłam jedynie obserwatorem. Tyle lat upłynęło, tyle się zmieniło. Gdzie ta bestroskość, która niegdyś mi towarzyszła? Dzisiaj widzę, jak zupełnie inne rzeczy mnie martwią i inne cieszą. Wiele wojen stoczyłam, mnóstwo nocy nie przespałam, wiele łez wylałam i w sporo frustracji wpadłam. A gdzie jest to bajkowe  macierzyństwo z kolorowych czasopism i reklam? Moje życie, stawiało czoła różnym blaskom i cieniom szeroko rozumianego macierzyństwa i podejrzewam, że jestem jedną z miliona takich matek. Gdy urodziłam pierwszego syna, nie potrafiłam go karmić piersią, miałam obrzęki, zapalenie i w efekcie straciałam pokarm. Pamiętam, że strasznie w nocy sie rozkopywał, tak, że przyszywałam kołderkę do szczebelek łóżeczka. Ponadto do 4 lat nie przespał żadnj nocy - i odkąd pamiętam, pił w nocy litrami sok, herbatę, aż dostawałam furii. Potem pierwsze dni w szkole, pierwsze potyczki z chłopakami, chwile do dumy, świadectwo z paskiem i moja radość. Potem drugi syn, wesoły, rozkoszny, słodki bobas odpowiadajacy ideałom z książek i takie sielankowe chwile macierzyństwa trwały do 2,5 roku, gdy na świat przyszła Marysia. Wtedy ogromny żal, rozpacz, frustracja, wściekłość, ból, depresja, wewnętrzny konflikt, walka, nadzieja, zwątpienie i gruba krecha , która zakreśliła nowy okres życia. Walka trwała każdego dnia, a dzieci dorastały w cieniu domowego niepokoju. Dzisiaj 14 letni zbuntowany nastolatek, pierwsze problemy miłosne, pierwsze tajemnice, kłopoty w szkole. Drugi od września przekroczy próg szkoły, obciążony traumą trudnego dzieciństwa w cieniu niepełnosprawnej siostry, wstydliwy, i bardzo wrażliwy, przekonany o swej niemocy i wielu wyimaginowanych deficytach. A ja matka Polka, zwyczajna i nadzywczjna matka próbująca to wszystko połatać. Czy da się nadrobić ten trudny czas, te okresy w życiu kiedy ujawniły oblicze prawdziwego macierzyństwa? Te chwile złosci, kiedy dziecko doprowadza do szału i czujesz że musisz wyjść, bo zrobisz coś, czego będziesz żałować? Gdy tłumaczysz dziecku, że papieros jest zły, że pyskowanie nie na miejscu, poczym ponownie wzywają do szkoły? A może córka podbiera ci ubrania i nie chce powiedzieć kto ją zranił? Dobija cię niewiedza i grono "przyjaciół" nastoletniego dziecka, które jest ważniejsze od ciebie? A może nienawidzisz siedzieć w piaskownicy, śpiewać kołysanek i każdej nocy usypiać dziecko, które zasypia szybciej od ciebie, a ty znowu straciłaś szansę na wieczorny relaks i czas tylko dla siebie? Twoje dziecko nie umie przegrywać,  irytuje się każdą porażką i chce mieć wszytko tu i teraz? A może jest jeszcze innych milion powodów, z którymi musisz się zmierzyć w swoim prawdziwym macierzyństwie? Też masz wrażenie, że znacznie odbiega ono od lansowanej sielanki w medialnym szale, od widoku szczęśliwej rodzinki, którą mijasz na bilbordach?, lub oglądasz w spotach reklamowych? Masz wyrzuty sumienia, że twoje życie odbiega od książkowego ideału? Zupełnie niepotrzebnie! Idealne macierzyństwo nie istnieje, albo inaczej, istnieje tylko idealne -  te pełne frustracji przeplatanej pięknymi chwilami radości. Każda matka to zapaśniczka, która bierze na klatę psychiczne ciężary dnia codziennego i musi je perfekcyjnie wyważyć, by utrymać balans pomiędzy mężem, gromadką dzieci, wymagającym szefem, i oczekiwaniami znajomych. To niebywale trudna praca, która wymaga ciągłego balansowania między młotem a kowadłem i każda ze stron oczekuje twojego zainteresowania. Dlatego masz prawo do złości, do łez i chwili samotności. Pamiętaj, że każdy etap rozwoju twojego dziecka jest na szczęście przejściowy i problem który dzisiaj cię irytuje, jutro będzie cie smieszył. Staraj się znaleźć czas dla siebie, bo jesteś bardzo ważna! Nikt za ciebie nie przeżyje życia,  a kiedy dziecko doprowadza cię do szału daj sobie chwilę na złagodzenie emocji, wyjdź na kilka chwil. Ja wychodzę na dwór, lub otwieram okno i biorę 5 głębokich brzusznych wdechów. Kiedy emocje opadną, wracam do rozmowy z dzieckiem i mówię, jakie zachowanie dziecka sprawia mi przykrość i dlaczego jest ono krzywdzące. Czasami krzyczę. Pozwalam sobie na to, poczym mówię, no, już lepiej. To ważne, by nie tłumić w sobie emocji, i jeśli mój syn się wścieka, pozwalam mu się złościć. Mówię, mu, masz prawo być zły, każdy czasem czuje się zdenerowany. Możesz być zły, możesz pokrzyczeć, czy popłakać, aż poczujesz się lepiej. Zawsze jednak staram się trumaczyć, by robił to tak, aby nie krzywdzić innych i nie niszczyć niczego wokół - jeśli np dziecko kopie w drzwi lub demoluje zabawkę. Pozwalam mu krzyczeć, bić poduszkę, skakać w swoim pokoju, tak, aż emocje wydobędą sie na zewnątrz. Tłumione emocje są bardzo niebezpieczne i prędzej czy później będą ekspolodować, dlatego lepiej usuwać te toskyny na bieżąco. Dlatego niegdy nie mówię dzieciom: NIe płącz, to nie wypada. Jeśli chce płakać - niech płacze. Jeśli ja czuję smutek , mam doła, to też czasami płaczę , również przy dzieciach. Jeśli dziecko zapyta co sie dzieje, to mówię, : Jestem trochę smutna, ale sobie popłaczę, oczyszczę oczy i za chwilę poczuje się lepiej. NIe mówię,: "nic się nie stało, wszystko w porządku", bo przecież dziecko widzi i potrafi odczuć emocje, a wtedy ma mętlik w głowie, gdy widzi i czuje smutek, a ty mowisz: jest ok. , a przecież wcale nie jest ok! Taką jestem matką, zwykłą, cierpliwą i niecirpliwą, kochającą i zirytowaną, empatyczną i egoistyczną, uśmiechniętą i zapłakaną. Mam w sobie wszystkie ludzkie emocje i żadnych nie kryję. Stawiam czoła im wszystkim i wciąż się uczę, rozważam i analizuję. Mam prawo do śmiechu i łez, do euforii i stagnacji, do pracy i lenistwa, do radości i wściekłości. Pozwalam dzieciom odnajdować w sobie te uczucia i staram się je zrozumieć. Pragnę przekazać im wszystko, czego się nauczyłam, ale nie mogę oczekiwać że będą rozumieli i odczuwali życie tak jak ja, nie mogę oczekiwać, że przeżyją życie według moich oczekiwań. CHcę jedynie, by potrafili odczuwać szczęście każdego dnia:) A jaką Ty jesteś matką?:)
\

wtorek, 25 czerwca 2013

Co jest istotne w walce z nagłogiem?

Wiem, że to temat, który wciąż dotyczy mnóstwa osób, choć sama nie mam już z nim problemu.
W wlace z nałogiem bardzo ważne jest ustalenie źródła problemu. Nie każdy ma silną wolę i nie każdy potrafi powiedzieć: "Od teraz nie palę" i zrobić to. DLatego, możesz sobie pomóc np w taki sposób, że ustalisz źródła i uwarunkowania emocjonalne powodujące chęć zapalenia.
Odpowiedz sobie na pytania:
1. Palę, kiedy....(np. piję kawę)
2. Palę jesli...(np. jestem smutny, szczęśliwy, skupiony, zdenerwowany itp)
3. Palę ponieważ...
4. Zanim zapalę....
5. Potym jak zapalę.....
6. Palę kiedy tylko.....
Zapisz odpowiedzi! To bardzo ważne, byś mógł je precyzyjnie określić.
Następnie odpowiedz na pytanie: dlaczego to robię,
i Po co ? to robię...
To bardzo ważne pytanie, które pokazuje nam naszą iluzję zysku. Każdy czyn i każde działanie musi być warunkowane i tak samo zapalenie papierosa może mieć dla nas podtekst jakiegoś pożądanego stanu, który z jakiegoś powodu jest nam potrzebny. Musmimy go zidentyfikować, by móc go czymś zastąpić. Wtedy znacznie łatwiej jest pozbyć się nałogu, po tym, jak zrozumiemy jego intencję...
Co możesz zrobić jeszcze?
Zapewne palenie sprawia ci przyjemność, bo skoro nadal to robisz, to musisz to z jakiegoś powodu lubić. Dlatego spróbuj zrobić ćwicznie stosowane w NLP czyli programowaniu neuro-lingwistycznym, które pomaga rekukować przyjemności, czyli to ćwiczenie może ci skutecznie pomóc wyrwać się ze szponów uzależnień, kompulsywnych zachowań, i obsesji, dzięki osłabieniu przyjemności jaką one ci dają.
Znacznie łatwiej jest to ćwiczenie przeprowadzić pod okem trenera, ale jestem przekonana, że jesli spróbujesz, to osiągniesz sukces i sam odpowiesz sobie na pytanie, czy warto było podjąć to działanie:)
Krok 1.
Wskaż, co musisz ograniczyć lub wyeliminować
krok. 2
Przygotuj proszę czystą kartkę i pośrodku zapisz czynność, którą wskazałeś -któta sprawia ci przyjemność. Narysuj wokół niej kółko. Pomyśl o niej i zapytaj: "Jakie pozytywne znaczenie i wartości przypisuję tej przyjemnośći?" wokół narysowane kółka, zapisz wszystkie swoje odpowiedzi. POmyśl o każdej z nich, jak o pewnym rodzaju stanie, który reprezentuje doznanie i znaczenie dotyczące wkazanej przez ciebie przyjemnośći.
krok 3.
przy wszystkich odpowiedziach zapytaj o to samo i wokół nich zapisz kolejne odpowiedzi, któych udzielisz.
krok 4.
przeczytaj wszystkie swoje odpowiedzi i zobacz jaki tworzą profil twojego poczucia  szczęścia i przyjemnosci, które kieruje twoim zachowaniem
krok 5.
 zaznacz kolorem te, które z nich są najważniejsze i które popychają cie do nadużywania przyjemności, następnie odpowiedz sobie na pytanie: "Gdybym usunął ten zbiór moich stanów odczuwania przyjemnośći, w jakim stopniu zmniejszyłoby to odczuwaną przyjemność? rób tak do tej pory, aż zobaczysz, które znaczenia wyplbrzymiają wagę przyjemności, a które są po prostu nierozerwalnie z nią związane.
krok 6.
pomyśl o czymś, co może mniejszyć ci tę przyjemność, np zobacz jak tyjesz wksutek przejadania się, albo zobacz jak twoje płuca atakuje rak z uwagi na zgromadzoną tam smołę nikotynową
wyobraź sobie siebie podczas wykonywanej czynności - np palenia i powiedz: nikotyna to tylko sposób, abym czuł się bardziej radosny i pobudzony. Potrafię przecież sprawić, aby mój umysł wypełniły zdrowsze pomysły.
krok 7.
odpręż się i postaraj się wejść w stan kiedy widzisz siebie palącego i poczuj przyjemność jaką daje ci palenie. Następnie zaproś twórczą część siebie by pokazała ci inne sposoby doznawania takiej przyjemności  i spróbuj je określić skąd pochodzą. Wywołaj w sobie poczucie, że naprawdę można wieść życie wypełnione przyjemnością , bez jej nadużywania. Może znajdziesz zdrową alternatywę, którą będziesz siebie nagradzał?
To ćwiczenie może pomóc ci ustalić przyczyny twojego uzależnienia, a to jest pierwszy krok do tego, by je czymś zastąpić i się od nich uwolnić. Zachęcam cię do wypróowania tego ćwiczenia. Najważniejsze przecież to podejmowanie działań, bo jak powiedział John Burroughs : "Za wszystko, co warto mieć, trzeba zapłacić, a ceną jest zawsze wysiłek, cirpliwość, miłośći poświęcenie. Żadna waluta ani żadne obietnice nie zastąpią złota, jakim jest prawdziwa praca." , bo kiedy staramy się ze wszystkich sił, nigdy nie wiemy, jaki cud staje się w naszym życiu...
Życzę CI powodzenia!



poniedziałek, 24 czerwca 2013

Racuszki:)

Zrobiłam drożdzowe racuszki z jabłkiem. Przepis zamieściłam  w zakładce ciekawe przepisy. Są pyszne, pulchne, i dzieci je uwielbiają:) Można zrobić ze starkowanym jabłkiem i cynamonem, jogurtem, bitą śmietaną, śmietanką słodką, jagodami i malinami. :) smacznego:)



MOje chłopaki:)
 

Marysiowe ubiegłe wakacje

Znalazłam dzisiaj zdjęcia z poprzednich wakacji w naszym domku holenderskim nad morzem. Serce się rwie tęsknotą, tym bardziej, że Marysia prawie każde urodziny tu spędzała, a za kilkanaście dni 06 lipca kończyłaby 5 lat. Marysia z Mulutką - pieskiem mojej siostry - cudownym dla dzieci Staffiikiem. Jeśli interesuje was ta rasa, lub chcecie się więcej dowiedzieć, zapraszam na blog, który jest tworzony, ale na pewno znajdziecie tam z czasem wszelkie informacje i porady. http://grin-staff.blogspot.com/
Boże jestem taka wdzięczna Marysi za wszystko, co przede mną odkryła, dzięki temu, dzisiaj mogę myśleć o niej z uśmiechem i wspomnieniem pełnym miłości i wdzięczności. Choć fizycznie jej tu nie ma, to wiem, że jest całą swą boskością i całym swym jescestwem przy mnie. Kochani, pytacie co z książką - w lipcu książka będzie drukowana - czeka w kolejce. Już niedługo będę mogła zdradzić więcej szczegółów i upublicznić okładkę:) Oczywiście dam znać.
Dziękuje Wam za maile i komentarze:) CIeszę się, że nadal jesteście ze mną i Marysią.


                                                              Moja słodziutka Pisia...



Marysiu kochana, największe pragnienie nęcące mą duszę to czuły uścisk i matczyny pocałunek złożony na skroni, który mówi o wszystkim....

sobota, 22 czerwca 2013

Jak wygrać z papierosem?

Rozmawialiśmy wcześniej o nałogach i o sposobach radzenia sobie z nimi. Oczywiście ten schemat można także zastosować do papierosa. Wystarczy, że odpalonego papierosa przez 5 minut bedziesz przykładać do ust - NIE BIORĄC GO JEDNAK I NIE ZACIĄGAJĄC SIE! tak, by nie ulec pokusie. Po zakończeniu ćwiczenia należy papieros odgasic i wyrzucić. Łatwiej jest to ćwiczenie przeprowadzić pod okiem trenera. Jednak jeśli nie możesz skorzystać z takiej opcji, to poproś kogoś bliskiego lub przyjaciela o to, by ci w tym pomógł i wspierał podczas tego ćwiczenia. Pamiętaj! Skup się na odczuciu opierania się pokusie! To cudowne uczucie, które stawia cię  w roli zwycięzcy! Jeśli nie ulegniesz pokusie, to  będzie twó pierwszy DUŻY SUKCES! Staraj się powtarzać to ćwiczenia kilk arazy dziennie, a przekonasz się już po 4-5 dniach, że pokusa zapalenia będzie znacznie mniejsza!
Dziękuje Moniko, że podzieliłaś się w komentarzu swoim przykładem rzucania palenia. Faktycznie masz rację, że silna wola jest bardzo ważna. Ale co zrobić w sytuacji, kiedy nam jej brakuje? Bo mąż nas denerwuje, dzieci doprowadzają do szału, szef nas irytuje, i wszystko jest do kitu? No właśnie, każdy palacz ma mnóstwo wymówek. Ja też kiedyś paliłam i też je miałam. Mówiłam, że palenie po prostu sprawia mi przyjemność. A poranna kawa zawsze prosiła się o dym. Mnie rónież pomogła ciąża. Rzuciłam od ręki, bo wiedziałam, że jest coś znacznie ważniejszego od papierosa - dziecko, które wzrastało pod moim sercem. No właśnie, ale co zrobić kiedy nie planujemy kolejnej ciąży? , albo nawet nie możemy jej planować, bo jesteśmy mężczyzną? Czy z góry jesteśmy skazani na tkwienie w nałogu? Absolutnie NIE! Istnieje wiele powodów, dla których nie możesz rzucić palenia, nawet wtedy, gdy tak bardzo chcesz działać. Co więc Cię blokuje?  Być może brakuje Ci motywacji, bo planujesz rzucić palenie, ale w głębi serca wcale nie chcesz tego zrobić, a być może Twój stan psychofizyczny Ci na to nie pozwala? Kiedy więc jest większe prawdopodobieństwo, że zabierzesz się do działania i wygrasz z nałogiem??
  • Gdy ktoś powie „napisz artykuł na temat X, czy raczej „napisz artykuł na temat X,  w formie notatki na jedną stronę i weź po uwagę problem A,B I C“?
No właśnie. Sposób przedstawienia zadania w dużej mierze decyduje o tym, czy w ogóle zaczniesz je wykonywać. Jeśli coś jest określone zbyt ogólnie, istnieje mała szansa, że zabierzesz się do pracy już zaraz. Im bardziej szczegółowo zadanie zostanie przedstawione, tym łatwiej będzie Ci się za nie zabrać.
Dlaczego tak się dzieje? Za wszystko odpowiadają nasze sposoby myślenia i wewnętrzne wyobrażenia. Oznacza to, że myśląc o samym zadaniu „Rzuć palenie“ możesz wyobrażać sobie tylko siebie pijącą kawę bez papierosa w ręku". Myśląc w ten sposób, nie widzisz z czego składa się zadanie i masz wrażenie, że to coś dużego. Nie wiesz dokładnie jak się za to zabrać, jaki jest pierwszy krok. Ani jaki jest następny krok. Więc odkładasz to na później. A przecieć każde zadanie, które chcemy wykonać składa się z mniejszych ilości zadań które musimy wykonać, aby osiągnąć cel. I na nich warto się skupić. Jeśli wiesz, co masz robić po kolei, od czego zacząć, co zrobić dzisiaj, co jutro, jeśli masz plan to zyskujesz świadomość, że każdy kolejny krok będzie pojedynczym, małym zadaniem i masz całą tego wizję w swojej głowie. Widzisz zestaw wyobrażeń, który motywuje Cię do działania.

Jak to wykorzystać w praktyce?
Będzie ci łatwiej, jeśli zaczniesz od początku.
1. Spisz plan na papierze - jaki jest twój cel i kiedy chcesz go osiągnąć? Np rzucić palenie w ciągu miesiąca., stwórz szczegółowy plan realizacji zadania, np. codziennie palę o 2 papierosy mniej i wykonuję 2 razy dziennie ćwiczenie walki z nałogiem
2. Następnie w wyobraźni - wyobraź sobie po kolei wszystkie etapy tego zadania, jak będziesz się czuł, gdy ci się to uda? jesteś z siebie dumny?, lepiej się czujesz?, zapisz co widzisz, co robisz, co słyszysz?, może ktoś ci gratuluje? , jakie słowa wypowiada? usłysz je, zobacz to wszystkimi swoimi zmysłami! To bardzo ważne.
Aby skutecznie wygrać z nałogiem, pokaż sobie,  że Twoje wyzwanie nie jest jednym wielkim tortem, którego trzeba zjeść na raz, a raczej kilkanaście małych i lekkich kawałków, które możesz z przyjemnością smakować na deser, dzień po dniu.
Wizualizując zadanie zwróć uwagę na każdy, pojedynczy aspekt procesu realizacji. Pomyśl osobno o każdej czynności i zobacz siebie wykonującego jedną po drugiej.
Nie bądź zdziwiony, jak od razu poczujesz narastającą potrzebę zabrania się do działania. Tym razem się jej nie opieraj, po prostu zrób to, co masz do zrobienia.
Za chwilę podzielę się z tobą sukcesem mojej mamy, która od ręki rzuciła palenie po 30 latach nałogu!!!
Jest więcej takich metod, które wykorzystują w swojej pracy trenerzy NLP, coachowie, i polega na kotwiczeniu pewnych zachowań, czyli wywoływanie uczuć i emocji związanych z dawnym doświadczeniem (przeżyciem) z przeszłości. To jednak wymaga pomocy specjalisty trenera od NLP. Bardzo mnie to fascynuje i wierzę, że wkrótce będę mogła w ten sposób pomogać ludziom. Tymczasem cały czas się szkolę, czytam, uczę i próbuję nowych technik. Dlatego zachęcam do skorzystania z pomocy wykwalifikowanego coacha, ale dopiero wówczas, gdy spróbujecie wygrać z nałogiem sami! W końcu będziesz mieć okazję do świętowania swojego ogromnego SUKCESU!!!!
A na czym polega praca coacha? w jaki sposób może pomóc? to taki jeden przykład, który to zobrazuje, poczym przejdziemy do konkretnych sukcesów konkretnych ludzi:)
Wyobraź sobie taka sytuację:
..bierzesz do ręki paczkę swoich ulubionych papierosów i wyobraź sobie dźwięk, jaki wydaje rozrywany celofan kiedy otwierasz tę paczkę i czujesz ten wyjątkowy, delikatny aromat tytoniu. Spokojnie wyciągasz papierosa z paczki i czujesz jak jego filtr dotyka twoich ust. Już masz go w ustach i słyszysz: odgłos uruchamianej zapalniczki, lub czujesz delikatną woń palonej siarki .Widzisz płomień, który zbliżasz do papierosa. I już możesz poczuć, jak wspaniale jest zaciągnąćsię dymem, poczuć jak wypełnia twoje usta, a następnie jak zaciągasz się swoim ulubionym papierosem….
 
I pewnie masz teraz o wiele większą chęć zapalenia papierosa, niż przed chwilą, prawda?
A to tylko kilka sugestii podane twojej wyobraźni. W ten właśnie sposób pobudziłaem twoje pragnienie, by zapalić.
Pomyśl o tym w ten sposób: skoro w kilka chwil można sprawić, że twoja chęć nasiliła się, to równie dobrze można sprawić, aby twój apetyt na papierosa znacznie się zmniejszył i byś podjął decyzję o rzuceniu palenia. Takie metody wykorzystuje się właśnie w NLP.

 Ale ja jestem przekonana, że możesz spróbować podjąć wyzwanie i osiągnąć cel! Przecież wspaniale jest myśleć o sobie w kategoriach zwycięzcy! Tak zwycięzcy, bo pokonanie nałogu palenia, jest wielkim zwycięstwem.!!!!
 Bez wątpienia łatwiej jest rzucić palenie, gdy mamy cel, gdy cos nas motywuje! Ja podam ci przykłady, które możesz wypróbować i wybrać, który z nich najlepiej ci służy i przynosi zadowalające efekty.
1. Cel pierwszy - rzucić przez ograniczanie.
Zastanów się ile papierosów dziennie wypalasz i postanów sobie, że każdego dnia będziesz wypalać o np jednego lub dwa papierosy mniej. Zacznij od teraz, nie od jutra, nie od poniedziałku! To ważne, bo jeśli zaczniesz od teraz, to już będzie to twój jeden mały skukces! który możesz świętować i z którego możesz być dumny! Jutro o kolejne 2 papierosy mniej! pojutrze o 4 mniej i tak  każdego dnia. Chwal się swoim osiągnięciem! Bądź z siebie dumny! Jesteś w stanie przecież to zrobić! zapisuj codziennie swoje kawałki tortu- kawałki sukcesu, które przybliżają cię do niego coraz bardziej!
2. Czy masz cel? Jaki możesz mieć cel? Może skorzystasz z tej propozycji lub znajdziesz swój wyjątkowy cel? Posłuchaj zatem pomysłu. To zadziałało i dzięki temu, znam kilka osób, które skutecznie rzuciły palenie. Możesz to zrobić dla siebie , gdzie celem bedziesz Ty lub dla kogoś, gdzie celem będziesz i ty - twoje zdrowie i ktoś, np twoje dzieci. Jeśli jesteś w stanie od ręki rzucić palenie, to świetnie i już od dzisiaj możesz zacząć, jeśli nie , skorzystaj najpierw z kroku 1. i ograniczaj wypalane papierosy. Zastanów się ile wypasz dziennie - jesli to jest 1 paczka - ile ona kosztuje? 6 zł , może 10 , a może 12 zł? W ciągu miesiąca to już jakieś 300 zł , a w ciągu roku nazbiera się spora sumka ok 3500zł , prawda? Ustal cel. Może marzysz o zagranicznej wycieczce, a może o wspaniałej sukience, a może o luksusowych perfumach, a może o weekendzie w SPA? A może pragniesz uszczęśliwić swoje dzieci? ZObacz ile szczęścia możesz wnieść w życie swoje i swoich bliskich gdy : przygotujesz sobie słoik lub skarbonkę i będziesz codziennie wrzucać do niej rónowartość tego, co wydajesz na papierosy! Jesli to jest 10 zł , wrzuć te 10 zł, w momencie, kiedy ograniczyłeś palenie i nie kupujesz juz dzisiaj nowej paczki. Poczuj radość, jak codziennie słoik się napełnia i usłysz ten brzdęk lub zobacz te śliczne dyszki! Jak miesiąc będzie zbliżał się ku końcowi weź całą kwotę! absolutnie cąłą i przepuść na to, na co tylko chcesz! Zapłać najpierw sobie za swój sukces! Kup sobie to co chcesz! oryginalne perfumy, nowe buty, modny ciuszek, idz do luksusowej restauracji, albo do SPA na masaż i relaks! Przepuść całą farsę na zabawe, poczuj się wyjątkowo, zró coś, czego normalnie byś nie zrobił! Nie kupuj jedzenia do domu, albo proszku do prania! Zrób coś tylko dla siebie, tak, żebyś się czuł jak zwycięzca, jak człowiek sukcesu, jak milioner. Celebruj swoje zwycięstwo! tak jak Ty chcesz! Drugi miesiąc zaoferuj swoim dzieciom! Niech cię wspierają! niech ci pomogą nie palić. Obiecaj im, że następny słoik jest dla nich! Że  za to, że nie palisz i odkładasz codziennie wartość paczki papierosów , któe puszczałaś z dymem teraz zabierasz dzieci do absolutnego raju! jesli uzbierasz 300 zł - powiedz im: za tę kwotę możecie kupić cokolwiek chciecie! chciecie wielkie lody? prosze bardzo, pizze? nie ma sprawy? zabawkę? grę? chciecie isć do kina? co tylko chcą! mogą wydać nawet na to, co według ciebie jest glupotą, niech poczują się wyjątkowo! Zobacz ile radości możesz dać komuś lub sobie! A jesli rok będziesz odkładać to możesz spełnić marzenia, wsiąść w samolot i polecieć gdzie chcesz:) To ty zdecyduj na co masz ochotę! Zachęcam cię do wypróbowania tej metody! Postaw cel, zapisz co będziesz po kolei robić i za każdym razem świętuj swój sukces! Zasługujesz przecież na sukces!!! Proszę spróbuj! i podziel się twoim sukcesem na blogu w komentarzach lub na moim mailu! To bedzie świetny przykład dla innych, aby idąc Twoim śladem też poczuli się wyjątkowo i odnieśli sukces! Jestem bardzo ciekawa Twoich postępów i twojego sukcesu! Napisz jak celebrowałaś sukces! Moja mama tę metodę zaczeła 5 lat temu i do tej pory celebruje swój sukces! Jeżdzi na zagraniczne wycieczki, kupuje luksusowe perfumy, rozpuszcza forsę na wnuki. Jest szczęśliwa, a my jesteśmy z niej dumni! Zatem do dzieła! Możesz zacząć choćby teraz!
 
przestań marzyć, zacznij robić!
 

piątek, 21 czerwca 2013

Jak rzucić palenie?

Kochani, ponieważ pytacie jak rzucić palenie, postram się pomóc. WYmaga to jednak jak zwykle szczegółowego opisu i konkretnych ćwiczeń. Ponieważ dzisiaj mam sporo spraw, a prez weekend będe miała wyrywkowo dostęp do internetu, więc oczywiście postaram się pomóc i podpowiedzieć kilka ćwiczeń, które można zrobić, by uwplnić sie od tego nałogu. Jak przygotuję artykuł, to oczywiście go zamieszczę. A może wy macie jakieś szczególne techniki pozbycia się tego nałogu? piszcie prosze w komentarzach, tak aby każdy potrzebujący mógł z nich skorzystać. :) zatem do usłyszenia;)

czwartek, 20 czerwca 2013

Nawyki - jak się ich pozbyć w kilka dni?

 Dzisiaj chciałam poruszyć temat nawyków. Wcześniej o nich wspominałam w naszym 7 dniowym procesie zmiany osobistej. Ale dzisiaj, jeśli pozwolisz, chciałabym spojrzeć na problem nawyków z trochę innej strony. Otóż każdy z nas ma nawyki - te dobre, ale i te, których chce sie pozbyć.  Zapewne zgodzisz się ze mną prawda? :) Nawyki  mogą być przeróżne. Te dobre, służące naszemu zdorwiu i rozwojowi,  np: codzienna gimastyka, bieganie, zajęcia taneczne, muzyczne, picie określonej ilości wody, medytacja, i wiele innych. Każdy z nas ma takie dobre nawyki, które nam służą, ale niestety mamy też te destrukcyjne, które nam zwyczajnie szkodzą, zagrażają, ośmieszają, czy demotywują. Może to być na przykład :
obgryzanie paznokci, picie porannej kawy, objadanie się słodyczami, odruch zaciągania się papierosem, picie codzienne napojów gazowanych typu coca cola,  wieczorne piwko, lub inne.
Z nawykami dzieje się tak, że najpierw pojawia się bodzieć, który wywołuje w nas uczucie jakiegoś dyskomfortu, np swędzenia, odstającej skórki przy paznokciach, a który jest często poza naszą świaodmością. Wówczas ręka błyskawicznie kieruje się w stronę ust i kiedy paznokieć jest w trakcie konsumpcji albo już po, dopiero zdajemy sobie z tego sprawę. To przykry i krępujący nawyk, ale często nie potrafimy sobie z nim poradzić i zwyczajnie się go oduczyć.
Ja miałam także nawyk picia codziennej kawy na czczo. Pierwszą rzeczą jaką robiłam po przebudzeniu i umyciu się,  było parzenie kawy. Zdaję sobie sprawę, że codziennie wypijana na czczo kawa, nie jest zdrowym nawykiem i po latach może znacząco odbić się na zdrowiu. Aby pozbyć się tego nawyku skorzystałam z bardzo prostej i skutecznej techniki, która uwolniła mnie od niego w zaledwie kilka dni. Oczywiście piję kawę bo ją uwielbiam, ale nie robię już tego w ten sam sposób - nie piję na czczo o 7 rano.
Co zrobić, aby się uwolnić od niechcianego nawyku?
W przypadku picia np porannej kawy, coca coli, wieczornego piwa, objadania się słodyczami itd:
Przygotuj sobie coś, co jest twoim nawykiem, czyli pyszną kawę, szklankę coca coli, ulubione ciastko, i połóż przed sobą na stole. Przez 5 najbliższych minut opieraj się pokusie wypicia lub zjedzenia, skupiając całą swoją uwagę na tym przedmiocie. Możesz szybciej się oduczyć, kiedy dodatkowo będziesz podnosić np filiżankę i przykładać ją do ust, ale nie konsumując!  Możesz potem wypić lub zjeść swoje ciastko, ale lepiej odłożyc to na później. Nie od razu!, niech twój umysł trenuje samokontrolę. Tę czynność staraj się powtarzać 3 razy dziennie codziennie, przez kilka dni, a efekt murowany! Oczywiście nie musisz tego robić o konkretnych godiznach. Wybierz porę w ciągu dnia, która tobie najbardziej pasuje i po prostu spróbuj! Mnie się to udało po 4 dniach ćwiczeń. Jest prawie południe, a ja piję swoją pierwszą! a nie trzecią jak dotychczas kawę:) I robię to naprawdę ze świadomą przyjemnością;) Na początku, jak ze wszystkim, co nowe, mogą pojawić się trudności i ja również je miałam. Kawa pachniała cudnie, aż ślinka mi leciała na samą myśl o niej. Ale z czasem, kiedy przystawiałam filiżankę do ust i odkładałam - tak przez 5 minut, pokusa słabła a mój mięsień samokotroli zaczął się wmacniać. To naprawdę wspaniałe uczucie, gdy jest się w stanie poradzić sobie z takim małym, a jakże ogromnym nawykiem! :) Efekty pojawiły się u mnie po 4 dniach ćwiczeń, kiedy to świadomie zdałam sobie sprawę, że pojwiła się pokusa i miałam chwilę na podjęcie decyzji o powstrzymaniu się. Powiedziałam do siebie w myśłi: dziękuję, że mi to przypominasz i dzięki temu nie robię tego odruchowo a sama mogę zadecydować:)
Życzę powodzenia. Daj znać proszę jak ty poradziłeś sobie ze zwoim niechcianym nawykiem - o ile taki masz, bo będziesz mógł pomóc innym także się go pozbyć, a jednocześnie triumfować Twój sukces:)!

środa, 19 czerwca 2013

Wyznanie....

To jeden z wierszy, które w liceum po wpływem nagłej inspiracji pisałam na lekcjach:)
Upita nektarem miłości
tracę zmysły...
Rzucona w wir nicości
lodowcem twych słów
marznę...
Stłumiony promyk nadziei
najedwab twych rąk
gaśnie...

a to dla ciebie Marysiu:

Myśli dręczące umysł
skrępował czas okrutny
Serce ołowiem okute
dźwiga cięzar  rozłąki

wulkan stęsknionej miłości
pod grubym pancerzem wszechmocy
spogląda czasem ukradkiem
i dalej iść nie pozwala
bo światy się nasze rozeszły
a w duszy pustka została

skulona przy twojej mogiłce
dotykam grudki ziemi
całuję Twe zdjęcie jedynie
 zastygła w pragnieniu cudu
niemożliwych powrotów
rzeczy tak obcych i bliskich
tylko jednego spojrzenia
krótkiego bardzo uśmiechu
tylko twojego zapachu
i ciepła ciała dotyku
tylko włosów jedwabiu
i smaku maleńkich usteczek
tylko jednego uścisku
Nie potrzebuję więcej....

Kaprys losu to zwodnicza nimfa, która nikomu nie przyniesie trwałego szczęścia

Pamiętam, kiedy jako małe dziecko, potem nastolatka, w końcu młoda kobieta -  słyszałam o śmiertlenym wypadku samochodowym, o czyjejś nagłej nieuleczalnej chorobie, o katakliźmie, który dotknął rodziny, to momentalnie łzy same napływały mi do oczu, a ja miałam wrażenie, że dzieje się coś, czego ludzki umysł nie może ogarnąć i że są to sytuacje absolutnie niewyobrażalne. Zawsze się nam wydaje, że takie nieszczęścia spotykają innych ludzi, a my czujemy dziwny spokój, że nas to nie bezpośrednio nie dotyczy, a już na pewno nie spotka. Też tak myślałam! Nic bardziej mylnego! Kaprys losu to zwodnicza nimfa, która nikomu nie przyniesie trwałego szczęścia, chyba że potrafimy być szczęśliwi mimo wszystko!. Dlaczego tak się dzieje? Długo się nad tym zastanawiałam, a w zasadzie ostatnie 5 lat życia nie robiłam nic innego, jak poszukiwanie odpowiedzi, dlaczego, dlaczego?, dlaczego?
Odpowiedź, którą znalazłam, zupełnie mnie zaskoczyła, bo spodziewałam się totalnie odmniennego  łańcucha przyczynowo-skutkowego. Życie doświadczyło mnie o poczucie, że wszystko co nas otacza, jest takie, jak być powinno. Smutne jest jednak to, że większośc ludzi nigdy się nie ocknie i przeżyją swoje życie nie wiedząć, że żyli. To niewiarygodne, że jeszcze kilka lat temu byłam uśpiona i niedostrzegałam tego wszystkiego. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Jestem szczęśliwa, byłam szczęśliwa pomimo piętna choroby córeczki. Widzisz, zrozumiałam, że nikt na świecie nie jest w stanie nas uszczęśliwić lub unieszczęśliwić, jeśli potrafimy czuć szczęście sami ze sobą. To był długi proces, który przeszłam, aby to wszystko zrozumieć, ale było warto! Dlaczego tak uważam? Wyobraź sobie, że zaczynasz spędzać swój tygodniowy urlop nad morzem  i w tym czasie codziennie pada deszcz.  Jak się czujesz, jeśli deszcz pokrzyżuje ci plany wakacyjne? Kto ten fakt przeżywa negatywnie - ty, czy deszcz?  WIdzisz, sama rzeczywistość jest pozbawiona problemów. Bezludne wyspy świetnie sobie radzą i zachwycają nieprzebraną przyrodą, a zwierzęta niczym w prawdziwym raju żyją i rozmnażają się. To nie otoczenie jest probleme, to człowiek nim jest!  To człowiek tworzy problemy. Oczywiście nie dlatego, że chce  - bo nikt nie lubi cierpienia, ale dlatego, że patrzy na nie w niewłaściwy sposób. Nie zauważa problemów, które można rozwiązać, tylko oddaje walkowera zanim podejmie jakikolwiek krok wprzód. Cierpienia w naszym życiu są ja przystanki, które musimy "zaliczyć", aby dotrzeć do celu. Ciągle uważamy, że to ktoś inny jest naszym problemem, nasz szef, mąż, sąsiad, rząd, sytuacja gospodarcza, ale przecież nie od tego zależy nasze szczęście. Ludzi nie da się nauczyć niczego na siłę, dopóki sami nie zaczną odkrywać siebie. Kiedyś ktoś mądrze powiedział: "że to tak, jakbyśmy próbowali nauczyć świnie śpiewu. Stracimy czas, a świenie zdenerwujemy." Ludzie nie potrafią być szczęśliwi, ponieważ wciąż czegoś pragną, warunkując swoje szczęście od coraz to większej liczby rzeczy, które chcą mieć, i jak im się wydaje - dadzą im szczęście. Tak nas nauczono. Przyczyną jest strach. Ludzie nie tyle boją się nowych rzeczy, ale boją się, że podejmując nowe działanie, stracą, to co jest im dobrze znane. Jednak jeśli zawsze będziemy robić te same rzeczy w ten sam sposób, to zawsze będzie tak samo! A my przecież chcemy się rozwijać, smakować życie, czuć radość. Jak mamy odnaleźć pasję, skoro jej nie poszukujemy? Skoro nie mamy w sobie odwagi, by podjąć się nowe działania. By spróbować. Zbyt mało ludzi obserwuje samych siebie. Pędzimy za schematami, które wpojono nam do głowy i które wydają się nam receptą na szczęście. A to są tylko programy, bo gdyby było inaczej, każda kultura byłaby jednakowa. Wszyscy działaliby w ten sam sposób, i dążyli do tych samych rzeczy, a tak przecież nie jest. Inaczej jest w Islamie, inaczej w Afryce, inaczej na biegunie północnym. Wystarczy, że zaczniesz obserwować siebie. Na pewno pamiętasz, kiedy jako dziecko obserwowałeś mrówki, może jakieś leśne żuczki? Właśnie, obserwowałeś. Zastanowiłeś się po co w ogóle to robiłeś? Obserwowałeś - bo chciałeś się o nich czegoś więcej dowiedzieć. Zobaczyć jak żyją, co robią, jak wyglądają. To wszystko. Chciałeś je trochę bardziej poznać. To najlepszy sposób do zrozumienia. Dziecko, które przychodzi na świat poznaje go poprzez obserwację, nie stawia osądów, nie wygłasza krytyki, po prostu obserwuje do momentu, kiedy zostaje zaprogramowane przez rodziców tym co jest według nich dobre, co jest złe, kiedy wolno płakać, a kiedy nie , co trzeba zrobić lub robić, aby móc uważasz się za człowieka sukcesu, co daje nam szczęście, a co nie, itd itd. Dlatego warto jest znaleźć trochę czasu dla siebie i na ławce w parku, w lesie, w ogrodzie, zatrzymać na chwilę czas i poobserwować siebie. Swoje myśli, emocje, uczucia. Po prostu obserwować. Nie staraj się niczego zmieniać, tłumaczyć,a już na pewno nie identyfikuj się z łatkami , które przypinają ci ludzie. Zastanów się kim jesteś, kim Ty jesteś? Jeśli zdecydujesz jutro zmienić zawód, to tak, jakbyś zmienił ubranie, Nie jesteś swoim zawodem, nie utożsamiaj się z nim! A zobaczysz, że szczęście znacznie częściej zacznie pukać do twoich drzwi. Ludzie często odczuwają smutek z powodu uzależnienia do rzeczy lub osoby, do której przywykli.( jest to naturalne, ale kiedy sobie to uświadomimy, łatwiej nam znosić porażki i nadal odczuwać szczęście).  Natomiast nigdy nie odczuwają strachu i żalu straty tego, czego zdołali posiąść, lub wobec kogo uznali jego prawo do wolności. Jeżeli nigdy nie przyjdzie nam polecieć w kosmos - nie czujemy tego żalu tak silnie, Jeśli nie będzie nam dane mieć miliona na waciki, również żal nie będzie ogromny, ale kiedy stracimy coś nawet małego, do czego byliśmy przywiązani - potrafi nas to dogłębnie zranić. Przyjemne doświadczenia, które trafiają się nam w życiu, dodają mu uroku. Bolesne zaś, go pozbawiają. Jednak doświadczenia przyjemne nie mogą prowadzić do rozwoju naszej duchowości. Dopiero cierpienie wyrywa nas z macek pędu za wyimaginowanym szczęściem i każe zwolnić, przeczekać, pomyśleć, obserwować. Nikt nie może pomóc nam odnaleźć siebie, ponieważ nikt, nie może tego zrobić za nas. Nawet Jezus nie mógł zrobić wszystkiego dla wszystkich, był jedynie przewodnikiem, drogowskazem dla rozwoju ducha. Jest takie jedno arabskie powiedzenie, które najbłębiej to wyraża: "Natura deszczu jest jedna. Powoduje, że rosną kwiaty w ogrodach i ciernie na bagnach." Ty sam musisz to dostrzec i zrozumieć. Dlatego smakuj każdy moment życia, jeśli dokonuje się w tobie wewnętrzna przemiana, będzie to widać w całym twoim ciele, w oczach, w uśmiechu, zaczniesz po prostu częściej niż dotychczas odczuwać szczęście. NIe proś świata, aby się zmienił. To ty zmień sie pierwszy. Życie jest energią, która wciąż płynie. Nie da się jej zatrzymać. Gdy będziesz próbował wcisnąć swoje szczęście w ciasne ramy pojęcia, czy definicji, przestanie ono płynąć. Jeśli chcesz pokazać komuś wiatr i załapiesz go w pudełko, przestanie wiać. Pojęcia są jak woskowe figury, przypominające ludzi, ale martwe. Rzeczywistość jest płynna, dlatego płyń z nurtem życia i odnajduj siebie, nie kogoś!


wtorek, 18 czerwca 2013

Marysiowe królestwo...

Dzisiaj całą rodziną odwiedziliśmy grób Marysi. Zazwyczaj każde z nas chodzi oddzielnie, bo mąż zajedzie w trakcie pracy, ja również w dogodnym czasie pojadę. Ponieważ na pomnik jeszcze za szybko, przywiźliśmy kilka worków białych kamyczków. Najstarszy syn 14 letni nosił ciężary, a mąż robił ze mną porządek na mogiłce. Niestety zniknął jeden z Marysiowych ceramicznych aniołków. Ale widocznie był komuś potrzebny - choć nie wiem do czego??? Grobek Marysi wygląda uroczo -jesli tak można to określić. Wiatraczki zawsze witają nas na dzień dobry i do widzenia. Miś tuli Marysiowe zdjęcie , a myszka pilnuje kwiatków:) Jest czysto i kolorowo, tak, jak zawsze Marysia miała w domku . Żal tylko ściska za serce, że tuż obok leży me dziecię, a ja nie mam do niego dostępu. Wierzę, że wkrótce Marysia da mi kolejny znak;)
Wiecie, kiedy tak zastanawiam się nad istotą przemijania, i nad tym, co jest w życiu wartościowe, to dochodzę do wniosku, że każdy człowiek co jakiś czas powienien na chwilę przystanąć i zastanowić się nad swoim życiem. Najlepiej uświadamia to wyobrażenie siebie na łożu smierci - wiem, to straszny przykład, ale tak właśnie było ze mną, jeszcze za życia Marysi - co także opisałam w książce. To był jeden z punktów zwrotnych, które otworzyły jak mi się wcześniej wydawało otwarte - choć slepe oczy. Dopiero wówczas poczułam, jak mało czasu zostało na radowanie się życiem ziemskim, bo wczoraj miałam 25 lat a dzisiaj mam 35. Nim zdąże się obejrzeć będzie 45 i tak każdego dnia. Dlatego usiądź pod drzewem i pomyśl, czego w życiu pragniesz najbardziej i doceniaj to, co masz;) Bardzo podoba mi się wypowiedź Steve'a Jobsa, który mówił:
"Świadomość tego, że pewnego dnia będę martwy jest jednym z najważniejszych narzędzi, jakie pomogły mi w podjęciu najważniejszych decyzji mojego życia.
Prawie wszystko- zewnętrzne oczekiwania wobec ciebie - duma, strach przed wstydem lub porażką,  - wszystkie te rzeczy są niczym wobec śmerci. Tylko życie jest naprawdę ważne.
Pamiętanie o tym, że kiedyś umrzesz jest najlepszym sposobem jaki znam na uniknięcie myślenia o tym, że masz cokolwiek do stracenia. Już teraz jesteś nagi. Nie ma powodu, dla którego nie powienieneś żyć tak, jak nakazuje ci serce."


Bogini szczęścia faworyzuje ludzi czynu:)

Często się zastanawiam nad swoim życiem. Tak naprawdę każdy z nas wiedzie podobne życie, tylko na innym odcinku tej samej drogi. Każdy z nas pragnie tego samego- szeroko rozumianego szczęścia, ale nie każdy z nas potrafi je w sobie odnaleźć. Zastanawiałam się, dlaczego tak się dzieje, że jedni potrafią się cieszyć z małych rzeczy, podczas gdy inni mając znacznie więcej często są nieszczęśliwi. I naszła mnie taka refleksja, że istotą szczęścia jest odnalezienie go wewnątrz siebie. Wiem wiem, to wydaje się absurdalne, ale tak po prostu jest. Kiedy zaczynamy doceniać najdrobniejsze rzeczy dnia codziennego, kiedy wstajemy rano z łóżka z uśmiechem na twarzy i myślą, że dzisiaj będzie cudowny dzień - wszytko zaczyna układać się znakomicie. To bardzo ważne, by nauczyć się być szczęśliwym bez powodu! Ludzie często warunkują swoje szczęście, dążąc wciąż do nowych osiągnięć, wytyczając sobie wciąż nowe wyzwania. Zapominają jednak odczuwać prawdziwą radość kiedy już je zrealizują, ponieważ w kolejce czekają następne wyzwania do tego, by być szczęśliwym. Ludzie tworzą tak wiele warunków do tego, by być szczęśliwym, np: jak będę zarabiał 10 tyś miesięcznie to będę szczęliwy, jak wybuduję dom, to osiągnę szczęście, jak skończe studia, to będę wolny, jak już będę miał to auto, to wzrośnie moja wartość itd itd. Zapominają w tym wszystkim, że to nie te wszystkie warunki dają im poczucie szczęścia. Bo jeśliby tak było, każdy z tytułem mgr byłby szczęściarzem, a tak przecież nie jest. Każdy właściciel auta czułby się wartościowy do momentu, kiedy auto ląduje w warsztacie i wraz z nim znika poczucie wartości. Jak już zaczniesz zarabiać 10 tyś zmienią się twoje potrzeby i nadal będziesz nieszczęśliwy, bo wciąż twoje potrzeby będą wzrastać! Inni ludzie, stawiają sobie  jeszcze większą poprzeczkę do tego, by osiągnąć szczęście. Wszyscy ludzie są obciążeni większą ilością pragnień, aniżeli są w stanie zaspokoić.  Czasami tych warunków jest tak dużo, że kiedy człowiek się ocknie ma już 60 lat i nadal nie jest szczęśliwy, bo wiąż pędzi za czymś jak chomik w kołowrotku, nie zdając sobie sprawy, że przebiegł swoje życie zataczając błędne koło. Jest pewne ćwiczenie, które można przeprowadzić i które uświadamia jakie są nasze kryteria szczęścia. Na seminarium, które planuję przeprowadzić po wakacjach, pragnę podzielić się z wami tymi wszyskimi technikami, które pomogły mi obudzić się z letargu i zacząć szczęśliwie żyć. To temat dosyć rozległy, by go tutaj szczegółowo omówić. Rzeczą jednak niezwykle istotną jest uświadomienie sobie, jakie są nasze kryteria szczęścia, czy model rodziny 2+2, dom z basenem, szybkie auto, przystojny partner - jest gwarancją na nasze osobiste szczęście? Czy jesteś pewien, że schematy narzucone przez społeczeństwo , do których tak wielu ludzi próbuje się dopasować - są naprawdę tym, co zapewni ci wieczne szczęście? Jest takie powiedzienie, że dopóki nie nauczysz się cieszyć tym, co masz teraz, nie dostaniesz nic więcej! I to jest niestety prawo wszechświata, inni nazywają to prawem przyciągania - nazewnictwo nie ma tu znaczenia. Istotą jest natomiast, aby doceniać i szczerze cieszyć się z każdego najmniejszego sukcesu KAŻDEGO DNIA! Umiejętność cieszenia się tymi drobnymi rzeczami to umiejętność bycia szczęśliwym. Nie odkładaj swojego szczęścia na starość, bo możesz nie zdążyć go dogonić. Jeśli spojrzysz na swoje pragnienia i dążenia z innej perspektywy, tak, jakbyś przyglądał się życiu swojego sąsiada, to twoje warunki do szczęśliwości, nie będą miały już takiego zabawienia. A więc związany z nim stres i pęd także staci swą moc. To powinno dać do myślenia, że są inne rzeczy, którym warto się przyjrzeć. Jeśli odczuwasz radość z tego co jest dzisiaj, w bardzo krótkim czasie pojawia się ogromna motywacja i niczym magnes zaczniesz przyciągać do swego życia więcej tego wszystkiego, co sprawia ci radość. Wypróbuj to sam! ludzie często są zniechęceni, zanim cokolwiek zaczną. I w tym jest cały szkopuł. NIgdy nie dowiesz się jak być szczęśliwym, jesli nie zaczniesz! Na początku jak wszystko co nowe, może stwarzać drobne trudności, ale kiedy zaczniesz zauważać więcej, doceniać więcej, po prostu zaczniesz odczuwać szczęście. Zawsze przecież możesz się wycofać i zrezygnować z tego szczęścia, jeśli nie będzie ci ono służyć. Jak ja się tego uczyłam? - chyba najlepiej oddaje to historia opisana w mojej książce Życiowa zwrotnica. Naprawdę można nauczyć się bycia szczęśliwym mimo wszytko! Może warto zacząć od tego: nie wytyczaj celów, aby być szczęśliwym, ale bądź szczęśliwy, aby je osiągnąć. To zasadnicza różnica:)


czy to nie jest szczęście?:)


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Znak miłości od Marysi

Wczoraj w nocy, kiedy pisałam  wiersz do mojej córeczki, niebo przybrało barwy ciężkiego srebra i ołowiu. Ogarnął mnie wielki smutek. Zawsze,  kiedy moje serce przepełnia dusząca tęsknota, pdaję temu upust. Nawet kiedy mój smutek staje się publiczny, widzą go dzieci, mąż, nieznajomy przechodzień na ulicy, po prostu płaczę. Jeśli czuję, że żal ściska mnie za gardło, pozwalam mu odejść. To oczyszcza me serce z nagromadzonych toksyn. Marysia zawsze to wyczuwa. Wczorajszej nocy źle spałam, a w zasadzie nie mogłam spać, bo myśli o córeczce, o tym, że tak dobrze znane mi jej ciałko spoczywa samotnie w tym ciemnym dole, a ja choć otoczona rodziną, tkwię także samotna w swojej tęsknocie. Każdej nocy przeżywam jej pogrzeb na nowo. NIechciane myśli napływają mi do głowy, a w uszach brzęczą kołysanki ostatniego pożegnania. Słyszę głuchy ciężar białej róży, którą powstrzymała kopuła trumienki. Widzę swoje dziecko, które mi odebrano. Wyrwane z mych ramion żegna mnie ostatnim spojrzeniem martwych oczu. I właśnie wtedy dociera świadomość, że już nigdy więcej nie złożę pocałunku na jej czole, już niegdy nie poczuję przyjemnego cięzaru tulonego ciała, nie usłyszę tego wzdechnięcia, a serce me nie wzrośnie na widok jej krótkiego spojrzenia. W takich chwilach proszę Marysię o wsparcie. O znak ! I zawsze go dostaję.:)
Dzisiejszego ranka, dzień zaczął się jak zwykle. Wyszłam na taras. Słońce radośnie ogrzewało otaczającą mnie zieleń, a ja z rozkoszą poddałam się swojej praktyce medytacyjnej. Uwielbiam ten stan, kiedy moje ciało jest głęboko zrelaksowane. Leżąc na ogrodowej bujawce wsłuchałam się w głos otaczającej mnie przyrody i całą uwagę skierowałam wgłąb siebie. Rozmyślałam o swoim życiu, o tym, czym chcę się zająć, o tym jak bardzo potrafię cieszyć się z tego, że mogę dać innym jakąś część siebie. Ogarnęło mnie silne uczucie wdzięczności i radości. Widziałam ludzi, którzy zrozumieli podobnie jak ja ideę szczęścia. Dziękowałam Marysi, że w swoim krótkim życiu zabrała mnie w tak niesamowitą podróż wewnętrzego zrozumienia. Kiedy skończyłam, otworzyłąm oczy i pierszą rzeczą, którą ujrzałam wprost nad moim wzrokiem było:

 
Powiedziałam tylko : dziękuję Marysiu, kochanie!
chwyciłam za telefon, by uwiecznić ten moment.
Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale zawsze, gdy zrobię zdjęcie, znak się rozmywa. Jest to zastanawiające szczególnie dzisiaj, kidy niebo wydaje się być spokojne niczym uśpione jezioro. Chmury jak na obrazku zdają się stać w miejscu, a wiatr odpoczywa gdzieś w cieniu drzew. Tym bardziej się dziwię, że ten znak trwa tak krótko. Pojawia się i znika i po kilku sekundach, niebo znowu wygląda zwyczajnie:
 
To niesamowite uczucie, kiedy spojrzę w niebo nie szukając tam niczego, to w takich momentach Ona daje o sobie znak. Koi ból mego serca i ociera łzy. Przywraca uśmiech:) Wiem, że jest blisko i wspiera mnie, gdy tego potrzebuję.
Dziękuje kochana córeczko!
 

niedziela, 16 czerwca 2013

Tęsknota...

Pada deszcz
monotnonnie stukając ten sam rytm
jego smutne łzy rozbijają się o szyby
tworząc tysiące części
Niebo sennie spogląda w dół jakby z przymusu,
słońce z tęsknoty schowało twarz
tylko księżyc mgliście tli się w oddali
czarne owce pędzą po niebie
rozganiając cienie gwiazd
i wiatr szaleje z rozpaczy
szukając  schronienia.
Dyszy, zmęczony
a mokre oczy wypatrują ciebie
w dłoniach mych ukryte
odeszłaś córeczko
daleko...
a serce me czeka
i dłonie stęsknione
co próżnie pieszczą wiatr
i usta milczące
nadzieją żyjące, że kiedyś
spotkania nadejdzie czas....




Efekt magicznych pytań.

Zaproponowane pytania pomogą przyjacielowi nie w nauczeniu się pewnych rzeczy, ale w oduczeniu się pewnych zachować i przekonań, które blokowały dostęp do jego wewnętrznej energii.
1. Przede wszystkim nasz przyjaciel przestanie uciekać od problemów, z zacznie zastanawiać się i analizować wszystkie pozytywne aspekty, które przecież sam odkrył
2. nie zawsze uda nam się rozwiązać od razu każdy problem, ale pamiętaj, że praktyka czyni mistrza, a brak działania może być gorszy, niż jego podjęcie! Samo oswojenie się z problemem i odnalezienie pozytywnie formułowanych celów już czynią ogromną różnicę.
3. Nasz przyjaciel przestanie udawać kogoś, kim nie jest. Zrozumie, że jest w stanie znaleźć coś pozytywnego w swojej bieżącej sytuacji a to czyni go szczęśliwym. To może uznać za swój sukces! a każdy nawet najmniejszy sukces rodzi następny i ten znowu następny... Zacznie być prawdziwy dla siebie i nie będzie się bał mówić prawdy o sobie! Przecież to właśnie indywidualność czyni nas wyjątkowymi;)
4. Przestanie się skupiać na tym, czego w zyciu nie chce! Już o tym wspominałam w poprzednich postach, że nasze emocje i myśli są energią, którę wysyłamy, a ona niczym bumerang powraca do nas zazwyczaj w jakiś innych niepowiązanych pozornie życiowych sytuacjach. Dlatego ważne jest by nie tracić energii na rzeczy destruktywne.
5. kiedy nasz przyjaciel będzie potrafił poradzić sobie ze swoim problemem, będzie takze potrafił pomóc innym.
6. Przestanie obwiniać siebie oraz innych ludzi za swoje problemy. Zrozumie, że to ona ponosi odpowiedzialność za swoje myśli i emocje a także w efekcie za czyny, bo przecież nie można nauczyć kogoś innego stresować się naszym problemem!
7. Przestanie spędzać czas z ludźmi, którzy są jego wampirami energetycznymi. Nowe zdrowsze relacje staną się zapewne źródłem większej radości i możliwości rozwoju. Jeżeli twój przyjaciel jest otoczony takimi ludźmi, niech zmieni otoczenie!

A może warto jest zaczynać każdy dzień od dobrych relacji ze samym sobą:) PO wstaniu z łóżka, idąc to toalety, spójrz w lustro, uśmiechnij się do siebie szeroko i zaproponuj sobie spędzenia wspólnego wspaniałego dnia! :)
Jeśli nauczymy się być szczęśliwi sami ze sobą, będziemy także szczęśliwi wsród innych ...
Ja uczę się być szczęśliwą po stracie ukochanej córeczki. Jestem jej to winna. Dostaję od niej cudowne znaki. Zawsze, kiedy ją poproszę, da o sobie znać...
Odkąd odeszła, szukam jej w błękicie nieba....


sobota, 15 czerwca 2013

Jak skutecznie rozwiązywać problemy cz.III

Dzisiaj kontunuujemy dalszy zestaw magicznych pytań, pomagających skutecznie rozwiązać nasz, czy naszego przyjaciela problem. Pamiętacie jak pisałam, że ludzie uwielbiają mieć problemy, choć nie zdają sobie z tego sprawy. Uwielbiają je mieć dlatego, że widzą w nich jakieś potencjalne korzyści. np: jestem gruby, jest mi zbyt ciężko, żeby podjąć ćwiczenia, więc muszę odpoczywać. Za mało zarabiam, więc należy mi się pomoc społeczna i ulgi np stypendialne dla dzieci. Mam chore dziecko, więc potrzebuję opieki i pomocy rodziny. To tylko kilka z przykładów. I tu naszą rolą jest pomoc przyjacielowi w znalezieniu innego sposóbu na otrzymywanie tej potencjalnej korzyści. Możesz zapytać przyjaciela "Co złego może się stać, gdy pozbędzie się swojego problemu? " To pytanie wydaje się nie na miejscu, jednak jest bardzo istotne! Ujawnia i odkrywa podświadomie zakodowane przekonanie, że ten problem musi trwać, bo daje mu to jakieś korzyści. Kiedy twój przyjaciel uświadomi sobie, że nalazł coś, co traktuje jako złe z tytułu zakończenia problemu, to ma to dla niego ogromne znaczenie i skłoni go do refleksji. Możesz kontynuować rozmowę przy kawie, czy na spacerze w parku i zapytaj przyjaciela: Gdy już będziesz mieć X, to co ci to da? Czyli np. gdy już schudniesz, to co ci to da, gdy już zmienisz pracę to co ci to da? - przyjaciel moze odpowiedzieć dalej, że : będę zarabiał więcej pieniędzy - a ty zapytaj go dalej: Gdy już będziesz zarabiać więcej pieniędzy, to co ci to da?"I tak można długo ciągnąć rozmowę do momentu, aż wyłuskasz ostateczną wartość , która jest cenna dla twojego przyjaciela. Gdyż może on np odpowiedzieć, że pieniądze pozwolą mu podrożować, a to da mu wolność.
Powyższe pytania pozwolą uświadomić twojemu przyjacielowi, czym tak naprawdę kieruje się w życiu, a być może zorientuje się on nawet, że droga, którą podąża jest ważniejsza od samego celu.

piątek, 14 czerwca 2013

Weekendowy relaks

Pogoda pięknie się zapowiadała, więc postanowiłam pojechać z chłopcami i rodzicami do naszego domku holenderskiego nad morze. Spędzamy tam wakacje od wielu lat i kiedy zaczyna się sezon wyruszamyu na niektóre weekendy. Mąż zawsze jest pokrzywdzony, bo praca zobowiązuje i może jedynie do nas dojechać. Weszłam do domku po rocznej nieobecności. Zapachniało latem:) Domek ma ok 40 m2, salonik z aneksem, 3 sypialnie, wc i natrysk. Jest funkcjonalnie skonstruowany tak, jak Szwedzi potrafią zaproponować wystroje małych mieszkanek w IKEA. Zawsze ich za tę wizję podziwiałam. Dlatego często spędzamy tu czas całą rodziną 9 osobową + 2 pieski:) Weszłam do naszej sypialni rozpakować rzeczy. Pierwszą rzeczą, na którą się natknęłam, było turystyczne łóżeczko Marysi. :(
Spała tam co roku przy mnie. Łożeczko było zaścielone, leżały 2 jej podusie, na których spała, kocyk i dwa jej wiatraczki, które podczas spacerów radośnie kręciły się na wietrze. Dopadł mnie straszny smutek, a łzy błyskawicznie zalały mi twarz. Wiedziałam, że już nigdy jej w nim nie zobaczę. Pod łóżkiem leżał jej ulubiony wózek, w którym spędziła wiele godzin od czasu narodzin. W takich chwilach człowiek zdaje sobie sprawę, że to ewidentny koniec, że coś na zawsze się skończyło. Że już nigdy nie zajrzę do niej  w nocy, nie zapalę lampki, nie włączę kołysnaki. Nie ucałuję na dobranoc i dzieńdobry. Marysia była częścią tego domku i miała wydzielone swoje miejsce na sofie, podobnie jak w domu. Dzisiaj to miejsce jest puste, jedynie w toaletce znajdującej sie nieopodal, swoje miejsce ma tylko JEJ fotografia. Tęsknota ściska za serce, a rozum każe rozumieć, że Bóg tak chciał....

Jak skutecznie pomóc przyjacielowi? cz.II

Zachęcam Was kochani do wypróbowania tych magicznych pytań, które mogą ułatwić nam pomaganie innym. We wczorajszym poście ruszyliśmy z kilkoma podstawowymi i wbrew pozorom bardzo ważnymi pytaniami, które skutecznie przywrócą uśmiech na twarzy i wiarę w sercu zakłopotanej osoby. Dzisiaj kontunuujemy naszą rozmowę z przyjacielem.
Załóżmy, że przyjaciel opowiada ci o swoim problemie, obawach, zmartwieniach. Przeprowadziłeś już z nim rozmowę kierując go na pozytywne formułowanie celu, i przyjaciel wyznał ci np. chcę schudnąć, chcę zmienić pracę, chce zarabiać więcej pieniędzy, chcę być bardziej odważny, chce wyleczyć dziecko. Zapytaj go teraz:
1. Co byś zrobił, gdybyś wiedział, że nie możesz ponieść porażki? Staraj się kontrolować odpowiedzi przyjaciela na tyle, że jeśli zacznie on znowu wątpić, np, powiem no wyjechałbym za granicę, ale..... - to musisz wkroczyć i przypomnieć mu, pamiętasz? nie możesz ponieść porażki- co byś zrobił? I wtedy twój rozmówca musi na chwilę pozbyć się strachu przed porażką, odrzucić swoje gdybanie, czyli co by było, gdyby...., tylko podać konkretne działania, jakie by zrobił, np. zregygnował bym z jedzenia słodyczy i 2 razy w tygodniu bym ćwiczył, albo złożył CV  do mojej wymarzonej pracy, albo założyłbym firmę, albo porozmawiałabym z tym mężczyzną, lub podjęłabym leczenie dziecka u najlepszego specjalisty. Zobacz co się dzieje - twój przyjaciel mówi ci w tym momencie co ON by zrobił i co tak naprawdę zawsze chciał zrobić, ale powstrzymywał go strach, niewystarczająca odwaga, wymyślone przez niego czarne scenariusze!. Tym pytaniem pomagasz odnaleźć przyjacielowi jego skryte marzenia i dążenia.
Czasami natomiast, może się zdarzyć, że twój przyjaciel nie będzie wiedział co odpowiedzieć i powie np: "nie wiem". Jednak na pewno twój przyjaciel zna odpowiedź, gdzieś w najgłębszych warstwach umysłu, ale w danej chwili nie ma po prostu do tego dostępu. Zapytaj go wtedy: Gdybyś wiedział,  to co  by to  było? Jeśli twój przyjaciel nadala nie wie, zapytaj go: "Co takiego nie pozwala ci poczuć sie lepiej"?. Po tak rozwiniętych pytaniach, zazwyczaj zawsze znajdzie się coś, co wpadnie do głowy twojemu przyjacielowi i znajdzie on odpowiedz. A to jest bardzo ważne bo Nie ty narzucasz mu swoje myśli , rozwiązania, czy swoje marzenia, ale on sam to wszystko odkrywa!

czwartek, 13 czerwca 2013

Jak skutecznie pomagać innym?

Rozmawiałam z koleżanką, która ubolewała nad tym, że nie potrafi pomóc swojej znajomej w jej problemie. Każdy z nas boryka się w życiu z różnymi zmaganiami. Odczuwamy strach, niepewność, złość, czy jakiekolwiek inne uczucie związane z naszym problemem, ponieważ w danej chwili nie widzimy jego rozwiązania! Bardzo ważną rzeczą w skutecznej pomocy innym jest odpowiednie i umięjętne zadania pytania. I to często jest znacznie bardziej wartościowe aniżeli długie godziny wyjaśnień. Jeżeli nasz przyjaciel ma problem, nie pomożemy mu mówiąc: Wszystko będzie dobrze, bo przecież wiemy, że jemu nie jest dobrze i on też to wie! To może go tylko pogrążyć, ponieważ uświadami mu, że my też nie widzimy rozwiązania jego problemu i tu brama się zamyka. A przecież po każdej burzy przychodzi słońce. Tylko jak przetrwać ową burzę?
Przypomnij sobie jakiś problem osoby, której chciałeś pomóc? Co ona mówiła? Obojętnie, czego  problem dotyczy, osoba ta najczęściej mówi: nie chcę ciągle ledwo wiązać konca z końcem, mam dość mojej pracy, nie chcę być gruba, nie chcę mieć chorego dziecka , itd itd. Zauważ, że ludzie bardzo często koncentrują się nad tym, czego nie chcą! Opowiadają co im w życiu nie wyszło, co ich gnębi, prztyłacza, tym samym koncentrują się na problemie! a nie na jego rozwiązaniu! A przekierowanie uwagi na obszar możliwości- jest prawdziwym kluczem do rozwiązania problemu.
dlatego pierwsze ważne pytanie, jakie należy zadać osobie, której chcemy pomóc, to:
1. "Co chcesz mieć zamiast tego?"
I wtedy osoba, której pomagamy, zaczyna się zastanawiać. W zasadzie nigdy nie myślała w ten sposób i będzie musiała skupić na chwilę swoją uwagę, by znaleźć odpowiedź.  Może ona odpowiedzieć: chcę mieć więcej pieniedzy, chce mieć inną pracę, chce schudnąć, chcę aby moje dziecko było zdrowe. I co dzieje się wówczas?  - Po takiej odpowiedzi, następuje przełom, bo osoba, która ma problem, zamiast mówić czego nie chce, skoncentrowała się nad tym, czego chce, czyli sformułowała jakiś pozytywny cel. Musisz bacznie obserwować i słuchać swojego przyjaciela, bo nawet, jeśli powie on czego chce, to po chwili może zboczyć z tej pozytywnej ścieżki i znowu zacząć narzekać na swój problem, np. powie: chcę mieć nową pracę, bo ta mnie dobija, nie cierpię szefa, nie mogę się tam rozwijać itd. Wtedy Ty z lekko uśmiechniętym i ciepłym tonem głosu ponów pytanie! : CO chcesz mieć zamiast tego?
Kiedy naprowadzisz już przyjaciela z powrotem na ścieżkę pozytywnie formułowanych celów, zadaj mu drugie pytanie:
2. Gdy będziesz już miał to,  co chcesz mieć zamiast tego, jak będziesz się czuł?
To pytanie pozwoli wzbudzić w twoim rozmówcy emocje, które towarzyszyłyby mu, gdy już osiągnie swój cel, jednocześnie prznosząc go do rzeczywistości, w której jego problem już nie istnieje. To pytanie ma istotne znaczenie nie tylko dla odpowiedzi, jaka padnie z ust twojego przyjaciela, ale przede wszystkim dla emocji, jakie są z nim związane. Dlatego warto zachęcić przyjaciela do tego, by rozwinął swoją odpowiedz. Jak powie np będzie się czuć atrakcyjna jak schudnę - zapytaj go : Czym jest dla ciebie atrakcyjność? Jeśli powie, będę czuł spokój w nowej pracy - zapytaj go czym jest dla ciebie spokój, jak odczuwasz spokój? Jeśli powie będę szczęśliwa jak moje dziecko będzie zdrowe,- zapytaj : czym jest dla ciebie szczęście? itp. Należy obserwować mowę niewerbalną rozmówcy- jeśli jego postawa będzie bardziej otwarta, to znaczy, że twoje pytania pozwoliły mu doświadczyć emocji towarzyszących mu w jego rzeczywistośći, gdzie nie ma już problemu. Możesz też wykorzystać jeszcze inne znakomite pytanie, i jeśli twój przyjaciel powie np. nie chcę się już więcej stresować o pieniądze, o zdrowie mojego dziecka, to zapytaj go: Gdybyś miał mnie nauczyć, jak mam się stresować o pieniądze/zdrowie dziecka - jak miałbym to robić? I tu twój przyjaciel zamienia się z tobą rolami, bo to on, musi ci powiedzieć co masz robić jak się czuć i w efekcie dochodzi do wniosku, że nie można nauczyć kogoś stresowania się, bo nie jest to coś, co można mieć, lub nie. Jest to pewnien proces chemicznych zmian w ograniźmie osoby, która tak myśli o swoim problemie. To myśli prowadzą do uczuć, np strachu, a uczucia prowadzą do emocji, które objawiają się jako stres. Twój przyjaciel zacznie sobie wówczas zdawać sprawę z tego, że nie może nauczyć cię robić czegoś, co jest wynikiem jego myśli i zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że ma nad tym kontrolę.
Zachęcam kochani, do wypróbowania tego podręcznego zestawu magicznych pytań:)
Jutro będziemy kontynuować temat w jaki sposób pomóc przyjacielowi.
Ps. Bardzo dziękuję Wam za wszystkie maile i komentarze:) Jest mi niezmiernie miło, że mam tak wielu przyjaciół:)
nawet przez chmury przebije się światło:)

środa, 12 czerwca 2013

Spotkanie po latach

Dzisiaj spotkałam się z koleżanką ze szkolnych lat z podstawówki. NIe widziałyśmy się bagatela małe 20 lat:) Ale jakież to było miłe spotkanie:) Mogłybyśmy zapewne tak rozmawiać do rana, ale jak na pierwszą "randkę":) po tylu latach te dwie godziny minęły jak 5 minut. Monika jest utalentowaną artystycznie  kobietką> Robi przecudne figurki z masy solnej i inne fajne malowidła np na panokciach:) Można u niej zamówić naprawdę ciekawe firgurki. Dzisiaj podziwiałam parę młodą - świetny prezent dla nowożeńców, a oto niektóre arcydzieła. Jeśli się wam podobają, to wpiszcie na fb Monika Szydlarska Nails i zobaczycie więcej cudnych rzeczy!
To naprawdę oryginalny pomysł na prezent dla kogoś bliskiego, nawet dla Pani przedszkolanki czy nauczycielki w szkole;) Ona robi naprawdę cuda i nie tylko w formie aniołków!



A oto moje pazurki:)
 
Rozmawiałyśmy o wszystkim..... Nie dało się nie tykać tematu Marysi, ale ja naprawdę uwielbiam o niej rozmawiać:) Rozmowa nasza zmieniała natężenie i tematykę niezwykle szybko, ale po prostu nie mogłyśmy się dogadać:) Los naprawdę stawia na naszej drodze zawsze odpowiednich ludzi;)
Rozmawiałyśmy o tym co ludzkie, co jest nam bliskie o szczepieniach dzieci, rodzinie, pasji, i tym co dalekie oraz o tym, że wciąż jest tak wielu ludzi cierpiących, użalających się nad własnym losem. Naszła mnie taka reflaksja. Widzicie, ludziom się wydaje, że człowiek zmagający sie z cierpieniem powienien się z nim tak długo utożsamiać, jak wskazuje na to - no właśnie co? przyzwoitość? Czy to znaczy, że człowiek po stracie pracy ma czuć się nieudacznikiem tak długo, aż nie trafi mu się jakiś strzał w 10? A może człowiek po stracie najbliższej osoby powienien użalać się przez rok? - bo co ? Bo takie są zwyczaje? Nosić się na czarno bo tak przystoi? Bo co inni powiedzą? Co za obłęd! Często wydaje nam się, że osoba, która znalazła się na życiowym zakręcie, powinna być przygnębiona, zapłakana, smutna, opuszczona, rozżalona, rozgoryczona, osamotniona, i tak w nieskończoność, bo przecież temu, komu przytrafia się tragedia tak właśnie powienien się czuć? Tak myśli większość i ma rację, tak faktycznie czuje się człowiek, który odgrywa główną rolę czarnego scenariusza swojego życia. Wolno mu płakać, bo łzy obmywają krwawiącą duszę, wolno mu wrzeszczeć, bo wyrzuca z siebie ból, wolno mu tęsknić, bo przecież kochał, ale jest coś , czego mu NIE WOLNO! nie wolno mu w tym trwać, tylko dlatego, że ktoś, lub coś od niego tego oczekuje!,
Człowiek ten wręcz przeciwnie, musi podnieść się szybciej, niż inni się tego spodziewają, musi przejść przyśpieszony kurs naprawy krwawiącego serca w efekcie wewnętrznego procesu zrozumienia, że jego celem jest żyć, doświadczać, poznawać, rozwijać się, kochać. Ale każda z tych rzeczy przemija i człowiek Świadomy rozumie, że należy uszanować decyzję duszy, która go opuściła. Że każda dusza wstępując w ciało pozostaje w nim tak długo, dopóki nie doświadczy tej części Boga, której chciała, poczym powraca do źródła najczystszej miłości. I właśnie tego nauczyła mnie Marysia. Dlatego płaczę, by oczyścić serce, tęsknie, bo kocham, cierpię, bo zostałam sierotą, ale jestem wdzięczna, że była tak blisko, że była moja, że dała mi wszystko by wzrastać, by się obudzić z letargu i odczuwać szczęście każdego dnia, bez względu na to, co ktoś o mnie pomyśli, bez względu na ludzkie oczekiwania i opinie, bez względu na wszystkie inne stawiane warunki. Jestem szczęśliwa, bo Marysia nauczyła mnie jak się podnośić, kiedy upadałam, jak czuć radośc, gdy serce krwawiło, jak się uśmiechać, gdy w oczach odbijał się strach. Dzisiaj potrafię się podnieść i iść dalej.
Dziękuję Marysiu!