Dzisiaj całą rodziną odwiedziliśmy grób Marysi. Zazwyczaj każde z nas chodzi oddzielnie, bo mąż zajedzie w trakcie pracy, ja również w dogodnym czasie pojadę. Ponieważ na pomnik jeszcze za szybko, przywiźliśmy kilka worków białych kamyczków. Najstarszy syn 14 letni nosił ciężary, a mąż robił ze mną porządek na mogiłce. Niestety zniknął jeden z Marysiowych ceramicznych aniołków. Ale widocznie był komuś potrzebny - choć nie wiem do czego??? Grobek Marysi wygląda uroczo -jesli tak można to określić. Wiatraczki zawsze witają nas na dzień dobry i do widzenia. Miś tuli Marysiowe zdjęcie , a myszka pilnuje kwiatków:) Jest czysto i kolorowo, tak, jak zawsze Marysia miała w domku . Żal tylko ściska za serce, że tuż obok leży me dziecię, a ja nie mam do niego dostępu. Wierzę, że wkrótce Marysia da mi kolejny znak;)
Wiecie, kiedy tak zastanawiam się nad istotą przemijania, i nad tym, co jest w życiu wartościowe, to dochodzę do wniosku, że każdy człowiek co jakiś czas powienien na chwilę przystanąć i zastanowić się nad swoim życiem. Najlepiej uświadamia to wyobrażenie siebie na łożu smierci - wiem, to straszny przykład, ale tak właśnie było ze mną, jeszcze za życia Marysi - co także opisałam w książce. To był jeden z punktów zwrotnych, które otworzyły jak mi się wcześniej wydawało otwarte - choć slepe oczy. Dopiero wówczas poczułam, jak mało czasu zostało na radowanie się życiem ziemskim, bo wczoraj miałam 25 lat a dzisiaj mam 35. Nim zdąże się obejrzeć będzie 45 i tak każdego dnia. Dlatego usiądź pod drzewem i pomyśl, czego w życiu pragniesz najbardziej i doceniaj to, co masz;) Bardzo podoba mi się wypowiedź Steve'a Jobsa, który mówił:
"Świadomość tego, że pewnego dnia będę martwy jest jednym z najważniejszych narzędzi, jakie pomogły mi w podjęciu najważniejszych decyzji mojego życia.
Prawie wszystko- zewnętrzne oczekiwania wobec ciebie - duma, strach przed wstydem lub porażką, - wszystkie te rzeczy są niczym wobec śmerci. Tylko życie jest naprawdę ważne.
Pamiętanie o tym, że kiedyś umrzesz jest najlepszym sposobem jaki znam na uniknięcie myślenia o tym, że masz cokolwiek do stracenia. Już teraz jesteś nagi. Nie ma powodu, dla którego nie powienieneś żyć tak, jak nakazuje ci serce."
Główną bohaterką bloga jest śp. niezwykła Marysia, która pomimo lekoopornej padaczki, małogłowia,licznych naczyniaków,znacznej skoliozy oraz wrodzonej wady przepony i stopy.. była cudownym dzieckiem, który odmienił moje życie. Blog jest poświęcony głównie Marysi, jak również innym ciekawostkom. Celem bloga jest wsparcie psychiczne i merytoryczne dla rodziców zmagających się z traumą choroby dziecka. MARYSIU! Ty nauczyłaś nas kochać w sposób, w jaki kocha tylko BÓG!
[...] życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć. Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jak byśmy byli nieśmiertelni.
OdpowiedzUsuńÉric-Emmanuel Schmitt — Oskar i pani Róża
Pani Irenko:) Piękne słowa. Czytałam tę książkę całkiem niedawno i płakałam ze wzruszenia. Marysia jeszcze żyła, a już za pomocą takich "przypadkowych" sytuacji przygotowywała mnie na swoje odejście. Tak bardzo chciałabym ją ucałować, przytulić..tak bardzo...
OdpowiedzUsuń