wtorek, 18 czerwca 2013

Marysiowe królestwo...

Dzisiaj całą rodziną odwiedziliśmy grób Marysi. Zazwyczaj każde z nas chodzi oddzielnie, bo mąż zajedzie w trakcie pracy, ja również w dogodnym czasie pojadę. Ponieważ na pomnik jeszcze za szybko, przywiźliśmy kilka worków białych kamyczków. Najstarszy syn 14 letni nosił ciężary, a mąż robił ze mną porządek na mogiłce. Niestety zniknął jeden z Marysiowych ceramicznych aniołków. Ale widocznie był komuś potrzebny - choć nie wiem do czego??? Grobek Marysi wygląda uroczo -jesli tak można to określić. Wiatraczki zawsze witają nas na dzień dobry i do widzenia. Miś tuli Marysiowe zdjęcie , a myszka pilnuje kwiatków:) Jest czysto i kolorowo, tak, jak zawsze Marysia miała w domku . Żal tylko ściska za serce, że tuż obok leży me dziecię, a ja nie mam do niego dostępu. Wierzę, że wkrótce Marysia da mi kolejny znak;)
Wiecie, kiedy tak zastanawiam się nad istotą przemijania, i nad tym, co jest w życiu wartościowe, to dochodzę do wniosku, że każdy człowiek co jakiś czas powienien na chwilę przystanąć i zastanowić się nad swoim życiem. Najlepiej uświadamia to wyobrażenie siebie na łożu smierci - wiem, to straszny przykład, ale tak właśnie było ze mną, jeszcze za życia Marysi - co także opisałam w książce. To był jeden z punktów zwrotnych, które otworzyły jak mi się wcześniej wydawało otwarte - choć slepe oczy. Dopiero wówczas poczułam, jak mało czasu zostało na radowanie się życiem ziemskim, bo wczoraj miałam 25 lat a dzisiaj mam 35. Nim zdąże się obejrzeć będzie 45 i tak każdego dnia. Dlatego usiądź pod drzewem i pomyśl, czego w życiu pragniesz najbardziej i doceniaj to, co masz;) Bardzo podoba mi się wypowiedź Steve'a Jobsa, który mówił:
"Świadomość tego, że pewnego dnia będę martwy jest jednym z najważniejszych narzędzi, jakie pomogły mi w podjęciu najważniejszych decyzji mojego życia.
Prawie wszystko- zewnętrzne oczekiwania wobec ciebie - duma, strach przed wstydem lub porażką,  - wszystkie te rzeczy są niczym wobec śmerci. Tylko życie jest naprawdę ważne.
Pamiętanie o tym, że kiedyś umrzesz jest najlepszym sposobem jaki znam na uniknięcie myślenia o tym, że masz cokolwiek do stracenia. Już teraz jesteś nagi. Nie ma powodu, dla którego nie powienieneś żyć tak, jak nakazuje ci serce."


2 komentarze:

  1. [...] życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć. Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jak byśmy byli nieśmiertelni.
    Éric-Emmanuel Schmitt — Oskar i pani Róża

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Irenko:) Piękne słowa. Czytałam tę książkę całkiem niedawno i płakałam ze wzruszenia. Marysia jeszcze żyła, a już za pomocą takich "przypadkowych" sytuacji przygotowywała mnie na swoje odejście. Tak bardzo chciałabym ją ucałować, przytulić..tak bardzo...

    OdpowiedzUsuń