czwartek, 8 października 2015

No i jestem;)

Wiem, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, no może jedynie to, że nie pisałam, bo oddałam komputer do czyszczenia, wyczyścili mi wszystko wraz z zapamietanymi przez komputer hasłami, a jest ich trochę bo do konta inne, do poczty inne i po prostu zapomniałam jakie mam hasło i kilka prób niestety było chybione.
Zaczęła się jesień i to pełną parą. Zaraz Święto Zmarłych - znowu melancholijny czas wspomnień... Kiedyś, gdy Marysia się urodziła, szukałam pomocy na forach i o dziwo tyle lat te wpisy się utrzymują bo wciąż dostaję pytania od rodziców odnośnie choroby ich dzieci. WIem, jaką katorgę przeżywają. To smutne, że rodzą się chore dzieci, ale no cóż, jak widać, każdego może to spotkać - jak na loterii. I dobrze że można poradzić się innych rodziców, którzy mają te trudne początki już za sobą. Sama potrzebowałam takiej pomocy. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pewna myśl. NIe mogłam się wcześniej z nią podzielić, bo dopiero dzisiaj odzyskałam hasło do mojego bloga;) Pamiętam, gdy leżałam w szpitalu z Marysią na hematologii w Gdańsku, bo jakby problemów było mało podejrzewali u niej jeszcze białaczkę- to był właśnie okres późnej jesieni - zimy - zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Robiliśmy dekoracje świąteczne, na holu była Wigilia, a każda mama dostała dla dziecka niespodziankę - przychodzili wolontariusze i rozdawali od sposorów jakiś książeczki, kredki, maskotki. To był miły gest i było to bardzo przyjemne uczucie, że ktoś pamięta o dzieciach spędzających święta w szpitalu. Dlatego teraz ja chciałabym być takim Mikołajem.
Z uwagi na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia chciałabym dać coś rodzicom chorych dzieci - by ich wesprzeć. Zastanawiam się co mogę zrobić, bo przecież jestem zwykła Anią, która nie jest w stanie zasponsorować kilku szpitali. Ale ma coś, czym mogę się podzielić- doświadczenie spisane na kartach książki. No cóż, Życiowej Zwrotnicy nie mogę w żaden sposób przekazać, bo nie jestem wydawcą i sama muszę kupić swoją książkę u wydawcy, co prawda troszkę taniej, ale przecież zapłaciłam kilka tysięcy za jej wydanie i teraz kupować każdy egzemplarz. Wem, absurd, ale takie sa realia wydawnicze... Ale mogę podziałać z moją druga książką - Odbicie. Bo chociaż znalazłam wydawnictwo , to rzekomo wydawcą jestem ja i za wydrukowanie egzemplarza w tej chwili, po opłaceniu już wcześniej przeze mnie pierwszego zlecenia (nakładu), teraz płacę symboliczne 5 zł za sztukę.
Fajnie, jakby chociaż 400-500 egzemplarzy trafiło do potrzebujących.
Wspaniale byłoby znaleźć firmę, lub osobę, która chciałaby ten pomysł objąć patronatem medialnym i umieszczając jakąś wkładkę w książce - reklamującą firmę sponsora - wykupić np 400 książek po 5 zł. To daje sumę 2000 zł, i książki mogłyby być przekazane matkom chorych dzieci do kilku szpitali, np w Olsztynie, Gdańsku, Warszawie, Krakowie itp. Na razie szukam osoby chętnej do współpracy. Jeśli nikt się nie znajdzie - może uda mi się wygospodarować chociaż część tej kwoty by pokryć koszta i przekazać książki mimo wszystko;) Jeśli znacie kogoś kto ma to jakiś pomysł i chciałby się przyłączyć - chętnie podejmę współpracę;) Będę czekać na kontakt. To jest przedsięwzięcie wymagające działań logistycznych, ale wszystko jest do ustalenia. Ja mam na to pomysł i chętnie wysłucham pomysłów i propozycji innych;) Ania