sobota, 18 lipca 2015

Ale sobie wybrał miejsce na toaletę...

Dzisiaj mocno się wkurzyłam. Jak nie hieny cmentarne, to liście, ptaki i inne historie. Wybrałam się z moim synkiem i rodzicami na spacer do Marysi. Bardzo się ucieszył, że idzie odwiedzić siostrę, bo był 10 dni nad morzem, więc zdążył się stęsknić;) Wzięliśmy ze sobą także Milkę - pieska rodziców. Pogoda była wspaniała, więc spacer sprawił nam dużo przyjemności - przyjemne z pożytecznym. Jednak to co ujrzałam - nieźle mną wstrząsnęło - otóż na Marysiowym serduszku równolegle po przeciwnej stronie - wyschnięta kupa jakiegoś ptaka. Z pewnością wiecie jaki kwas to ustrojstwo posiada i jak np skutecznie potrafi się weżreć na przykład w lakier samochodu itp. Oczywiście po jej usunięciu został brzydki żółty ślad. Próbowaliśmy czyścić to na różne sposoby - najpierw wodą, potem delikatnie piaskiem, ale ślad i tak został. Jutro pobiegnę z mleczkiem do czyszczenia i jeszcze raz spóbuję, ale nie wiem naprawdę jak to usunąć, w końcu pomnik zrobiony jest z kamienia - białego kwarcytu. Może macie pomysły czym to usunąć? Jeśli nie zejdzie musze pomyśleć co tam umieścić - bo wygląda fatalnie.



1 komentarz: