wtorek, 6 czerwca 2017

oczekiwanie....

Wiem, że odkąd Marysia odeszła, rzadko tu wchodzę, piszę... Założenie było takie aby codziennie dodawać wpis - i tak było, dopóki Marysia była przy nas. Dzisiaj minęło 4 lata i niedługo 06 lipca, więc dokładnie za miesiąc byłyby jej Boże już 9 urodziny. Niewiarygodne, ona zawsze w mojej pamięci pozostanie małą Piśką, pomimo swoich 4 latek z kawałkiem była nieduża, nosiła ubranka na 98 cm . Nie potrafię wyobrazić sobie jej takiej dużej. Może to i lepiej, bo pewnie byłoby jej tylko trudniej. Wiem, ze jest szczęśliwa i wciąż mam z nią ten niesamowity kontakt. Lipiec w tym roku to nie tylko rocznica urodzinek Marysi, ale i termin operacji naszego synka Mareczka. Chociaż teraz żyjemy normalnie, to każdego dnia myślę o tym terminie, i serce przyśpiesza, czuję strach i odganiam te myśli, choć wiem, że jest to nieuniknione. Mam teraz jeszcze za zadanie zrobić wszstyko by Mareczek był zdrowy - nie może mieć min 6 tyg przed operacją nawet najmniejszego zwykłego kataru, bo inaczej operacja musiałaby być przełożona, a to oczekiwanie jest straszne. Czym bliżej tym częściej o tym myślę i po prostu zwyczajnie się boję, choć wierzę, że będzie dobrze. Nie wiem jeszcze dlaczego nas to spotkało, ale z pewnością jest jakiś boski plan i z pewnością ma to jakiś sens. Mareczek jest pogodnym chłopcem bardzo rozrabia, wszędzie go pełno, daje mi do wiwatu, musze mieć oczy wokół głowy, ciągle gdzieś wlezie, coś roleje, rozwali, ściągnie, wysypie , ach, taki wulkan energii. Mam co robić.. Jedynie gdy śpi tak jak teraz -mam chwilę dla siebie. Ale jest kochany, cudowny ijest moim oczkiem w głowie. Kocham go jak wszystkich moich już duuużżżyyych chłopaków. Ich czworo ja jedna. ;) no cóż, ale w sumie to fajnie być wśród męskiego grona w domu, uczę sie poznawać męską naturę;) jest ona zdecydowanie odmienna od naszej damskiej;)