piątek, 11 marca 2016

ryzyko przedwczesnego porodu...


Kochani pragnę wszystkim podziękować za wasze wsparcie i propozycje imion;)
Jet mi ciężko pisać, bo po dzisiejszej wizycie u mojej ginekolog - są zmiany i niestety nie na lepsze:(
Tydzień temu długość szyjki wynosiła 24 mm, dzisiaj dr powiedziała, że już praktycznie w ogóle jej nie ma;( Ma absolutny nakaz leżenia - mogę wstawać tylko do toalety. Ktoś by pomyślał - ach fajnie, można odpocząć, ale naprawdę zapewniam,  że to męczarnia. rozumiem teraz moją Marysię, która przeleżała całe swoje życie - prawie 5 lat. To straszne. Wszystko boli,włosy na głowie się kołtunią, a kondycja spada jak u 79 latki. Terminy porodu mam dwa - na 27  kwietnia i 2 maja. Ale doktor powiedziała - wytrzymaj jeszcze chociaż 2 tyg - chociaż wiem, ze to zbył mało - bo dziecko jest jeszcze nierozwinięte - ma miękka główkę i to jeszcze nie czas na życie poza łonem. Teraz każdy dzień - już nawet nie tydzień, ale dzień jest na wagę złota. Takie leżenie jest strasznie trudne, bo są dzieci - maż w pracy do wieczora a jeszcze kontynuujemy malowanie mieszkania. Na szczęście teraz dużo pomaga mi moja mama a w malowaniu teściu:) To straszne być tak zależnym od innych - nie mogę nawet zrobić obiadu, rozwiesić prania czy pójść do sklepu. Doktor powiedziała ze nawet kubek z herbata kto powinien mi pomóc, ale sami wiecie ze to naprawdę trudne... ciągle wołam mamę która mieszka pode mną aby coś zrobiła - oczywiście przychodzi i robi, a mi głupio a może niezręcznie tak ciągle prosić, bo jestem z natury samowystarczalna energiczna i zawsze wszystko robiłam sama - lubię sprzątać i wykonywać wiele innych czynności, gotować, prać, piec ciasta, często nawet 2-3razy w tyg robiłam pizze, chałkę, ciasto czekoladowe, racuszki, knedle i zawsze kolacja była w ten deseń, a teraz lezę i muszę ograniczać rodzinę do kanapek, które sami sobie zrobią...
Może któras z was tez to przechodziła? napiszcie prosze jak sobie radziłyście i czy udało się donosić ciąże?- ja mam jeszcze dodatkowo codziennie od kilku do kilkunastu skurczy - jak leżę jest ich mniej ale bywało nawet 40 na dobę...jestem ciekawa waszych doświadczeń - piszcie dziewczyny w komentarzach, opublikuje i będziemy korespondować:)
poniżej moje zdjęcie sprzed 2 tyg. teraz leżę w łóżku  z potarganymi od kręcenia głową włosami...



4 komentarze:

  1. Hej
    4 lata temu przechodziłam przez taką samą sytuację. Pierwszy raz wyladowalam w 28 tyg z krwawieniem (łozysko przodujące) również dostałam zastrzyk na podtrzymanie i rozwój płuc. Udało się uniknąć cesarki i dotrwać do 34 tyg, choć winię siebie że zbyt dużo robiłam a lekarka za mało mnie nastraszyła. 2 raz przeleżałam tydzień w szpitalu , niestety nie udało się dłużej bo doszła infekcja zagrazająca mnie i dziecku. Ten tydzień leżenia plackiem to był koszmar, myslałam że oszaleje i psychicznie zwariuję . W domu dziecko idące do 1 klasy a ja wśrod obcych. Dziś patrząc z perspektywy czasu, uważam że gdybym mniej się stresowała to udało by sie jeszcze doleżeć. Niestety mój wcześniak trochę pocierpiał, sonda, podtrzymywanie oddechu, zapalenie płuc, niewykształcony odruch ssania, problemy z serduszkiem i 3 tyg w szpitalu. Teraz wiem, że ten mój wczesniak powinien jeszcze posiedzieć i on był najważniejszy i winie się że mogłam dac z siebie więcej. 7 latek dał radę, wcześniak też -jest wszystko ok, ale sporo jest biegania po specjalistach itp.Trzymam kciuki, myśl o dzidziusiu. Nie kombinuj by wstać obrać ziemniaki , itp, nie warto...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuje za te słowa:) one uświadamiają o rzeczach ważnych i ważniejszych:), bardzo wzięłam sobie te słowa do serca, wstaje tylko do łazienki, wziąć prysznic i to nie codziennie i coś zjeść :) poza tym tylko leżę , dziękuje :)

      Usuń
  2. Oczywiscie, za da Pani rade! JA lezalam 5 miesiecy i corke 3.5 letnia mialam. POzdrawiam)

    OdpowiedzUsuń