poniedziałek, 7 marca 2016

Prawo ciążenia....

No właśnie - prawa stanu ciążowego rządzą się własnymi regułami. Dotąd czułam się świetnie i biegałam jak fryga. Cały luty mieliśmy imprezowy i nawet trochę potańczyłam:0) Ale od dwóch tygodni zaczął mi się napinać brzuch. Skurcze nie były specjalnie bolesne i dopóki było ich do 10 na dobę, specjalnie sie tym nie martwiłam, ale kiedy brzuch zaczął się stawiać coraz częściej , nawet do 40 razy na dobę, nieźle się przestraszyłam, bo wójek google informował, że może grozić to przedwczesnym porodem, a przecież zostały jeszcze 2 miesiące. Wizyta u lekarza prowadzącego zakończyła się pilnym skierowaniem do szpitala. W szpitalu dostałam sterydy na rozwój płuc dziecka , kroplówkę rozkurczową, i luteinę, by szyjka się dalej nie skracała i nie rozwierała. Niestety i tak już była skrócona do 24 mm - jeśli to w ogóle coś wam mówi, a na ktg zapisywały się skórcze, więc generalnie nieciekawie. Dostałam przykaz leżenia i odpoczywania no i oczywiście przyjmowania leków. Jest to dla mnie mega trudne wyzwanie, bo kto dobrze mnie zna, wie, że z moim temperamentem - leżenie jest praktycznie niemożliwe, a tutaj sytuacja sama mnie do tego zmusiła. Dzisiaj trochę więcej pochodziłam, rozpakowałam zakupy, trochę postałam w kuchni i już brzuch zaczął się napinać. Więc niestarty łóżko i łóżko...Bardzo mnie ta sytuacja zmartwiła, bo jak każda matka pragnę zdrowego donoszonego dziecka. Tym bardziej, że zanim padła decyzja o dziecku modliłam się każdego dnia przez 1,5 roku o dar zdrowego dzidziusia, dlatego głęboko wierzę, że uda mi się donosić ciąże jak to lekarz mówi chociaż jeszcze miesiąc. Teraz jest bardzo ważny etap, bo intensywnie rozwija się mózg, układ nerwowy no i dojrzewają płuca. Dlatego marzeniem było by dotrwać do połowy kwietnia. Proszę o to Marysię, by wstawiła się w niebie za tym dzieckiem i za jego prawidłowym rozwojem. Jestem też zaniepokojona tymi sterydami (dexawen) które przyjmowałam domięśniowo, by małemu (tak to chłopczyk) ;) rozwinęły się płuca na wypadek, gdyby jednak zdecydował się szybciej przyjść na świat. To przykre, co człowiek wszystkiego się wystrzega, na szczęście nie byłam chora, więc żadnych leków nie musiałam przyjmować, zdrowo się odżywiam, słucham muzyki relaksacyjnej, dbam o siebie i ciąże, a tu nagle ciach - dożylnie i domięśniowo leki - których osobiście nie znoszę i stosuję w przypadku mojej rodziny wyłącznie gdy jest taka bezwzględna konieczność.  Ale rozsądek podpowiadał, że muszę coś zrobić bo każdy dzień małego w brzuchu jest na wagę złota. Dlatego właśnie każdego dnia po przebudzeniu uśmiecham się do siebie i dziękuję za to, że właśnie minął następny wspaniały dzień, kiedy moje dziecko jest jeszcze bezpieczne we mnie;)
Może macie jakieś podobne doświadczenia lub znacie kogoś kto także borykał się z takimi problemami i dostawał ten lek? Jestem dobrej myśli , ale zawsze ten niepokój o skutki uboczne takich leków - pozostaje. Chętnie posłucham w komentarzach waszych rad, więc jeśli macie ochotę podzielić się własnym doświadczeniem - po prostu piszcie;) będę wdzięczna. Kto zgadnie jak mały bedzie miał na imię? Dodam że u nas w domu jest Mariusz, Marcin, była Marysia i tearaz będzie jeszcze...... no właśnie;)))  Maleńki trzymaj się! kocham cię bardzo choć jeszcze się nie znamy;)




4 komentarze:

  1. Ja rowniez stawiam na Michala. Ale teraz Pani musi bardzo dbac o siebie i dziecko. Dwa miesiace w odpoczynku szybko zleca. Musi Pani dac rade:-) ja lezalam od 3 do 8 go msca, wstawalam tylko do lazienki, a mialam jeszcze 3 letnia coreczke. codziennie balam leki na skurcze, a po nich serce kolatalo jak oszalone.... moja rowniez w 31 tygodniu dostala sterydy na rozwoj pluc. w 37 tygodniu wstalam z lozka i nadrobilam wszystkie braki .... w koncu coreczka urodzila sie pod koniec 40 tygodnia.... powodzenia, bedzie dobrze! dzis corka ma 10 lat i jest okazem zdrowia, antybiotyk moze wziela 4 razy w zyciu)
    pozdrawiam serdecznie)

    OdpowiedzUsuń