Dzisiaj rano odczytałam maila z poczty, którą sprawdzam raz na jakiś czas , a ty proszę: Cześć Aniu, jestem Małgosia i kiedyś chodziłyśmy razem do szkoły. Tak mniej więcej brzmiał początek.
To miłe, kiedy czytasz coś od kogoś, kogo dawno nie widziałaś;) Ale najważniejsze jest co czytasz. I kiedy dostaję takie maile, to nie mam najmniejszej wątpliwości, że ja jestem tylko przekaźnikiem, ale Marysia z pewnością była i jest małym wielkim nauczycielem i drogowskazem dla tysiąca rodzin. I za to jestem wdzięczna. Dostaję znaki od Marysi cały czas, chociaż ostatnio nie upubliczniam ich. ALe widzę, że Marysia w ten sposóļ komunikuje się przekazując ważne treści. Tym bardziej, że jutro byłyby jej 6 urodzinki...
Marysiu! dziękuje!
Oto list, który dostałam:
Aniu w zeszłym tygodniu jakimś trafem wpadłam na Twój blog> cudownedzieci.blogspot.com i od tej pory cały czas rozmyślam o Tobie, o> Marysi, o tym jak ciężką drogę przeszłyście.
> Trudno mi uwierzyć i otrząsnąć się, że Twoja Marysia nie żyje. Nie> wiem czy pamiętasz, ale kilka lat temu spotkałyśmy się w CH Ogrody,> Marysia była wtedy niemowlęciem w wózeczku – mówiłaś, że urodziła> się chora – patrząc wtedy na Twoje śliczne niemowlę trudno dziś mi> uwierzyć a właściwie przyjąć do wiadomości, że już Jej nie ma i że> w swoim krótkim życiu musiała tyle wycierpieć. Czytając Twoje posty o> Jej chorobie, łzy cisnęły mi się do oczu, z drugiej strony oglądając> filmiki z delfinoterapii, czy też pokazujące uśmiech Marysi płynęły> łzy wzruszenia. Miałaś cudowną małą Księżniczkę!
> Aniu chciałam Ci bardzo podziękować za ten blog, czytając go> "zmusiłaś" mnie do refleksji nad życiem, nad miłością.> Uświadomiłam sobie jak krótkie i kruche może być życie i że warto> czerpać z niego to co najlepsze. To tak w dużym skrócie. Teraz pragnę> przeczytać Twoją Życiową zwrotnicę - z recenzji widzę, że jest to> pozycja, której nie wolno odpuścić. Jednocześnie pragnę pogratulować> Ci sukcesów zawodowych, konsekwentnego dążenia do realizacji marzeń!
> Wiesz, trochę wahałam się czy napisać do Ciebie, ale wczoraj> oglądając filmiki Marysi przeszło mi przez myśl – Marysiu napisać> do Twojej mamy czy nie? Niby nic takiego, ta myśl przeszłaby bez echa,> gdyby nie to. że później, podczas obiadu, moja 5-cio letnia córka jak> zwykle kroiła sobie ogórka, końcówki ogórka zawsze ja jej kroję, tak> było i wczoraj. Pokroiłam i jemy, nagle Moniś mówi do mnie z> uśmiechem – mamo dlaczego Ty mi dałaś serce? Siedziałam naprzeciw> niej, uniosłam wzrok i patrzę a ona trzyma w ręku plasterek ogórka na> kształt serduszka…Od razu pomyślałam o Twojej Marysi. Nie wiem czy to> był przypadek czy nie, ale jedno jest pewne – Twoja Marysia jak już> wejdzie do serca drugiego człowieka to zostanie w nim na zawsze.
> Pozdrawiam Cię Aniu serdecznie
> Małgosia
A to niby nic, nasiąkła serwetka podczas jedzenia śniadania wodą, która z jakiegoś powodu znalazła się na stole;)