Tak, nie tylko ja czuję jej "obecność". Wczoraj opowiedziała mi o pewnym wydarzeniu siostra - która sceptycznie podchodziła do widzianych przeze mnie serc w rożnych dziwnych miejscach. Jednak to co się wydarzyło u niej w domu sprawiło, że totalnie zmieniła zdanie. Nie tylko dostała znak, ale fizycznie czuła jej obecność w trudnej dla siostry chwili. NIe będę opisywać, bo i tak pewnie nikt nie uwierzy. Szczerze mówiąc wcale nie zależy mi na tym, czy ktoś w to wierzy czy nie. Ja wiem swoje bo czuję to całym sercem i duszą i często sama do siebie się uśmiecham, bo gdyby mnie to nie spotykało to pewnie też bym nie uwierzyła. A tak a propos, właśnie jak co wieczór robiłam kakao, dla siebie i synka. postawiłam dwa kubki (ciemny mój i obok żółty dla synka). Oba kakaa mieszałam łyżką. Kiedy chciałam sięgnąć się napić - proszę bardzo co znalazłam. Gdy chciałam zrobić jeszcze jedno zdjęcia obu kubków- serduszko od razu znikło jak banka mydlana.Marysia ostatnio częściej do mnie przychodzi. Ciekawe co chce mi powiedzieć, może to że wciąż jest z nami? Nie wiem co chce powiedzieć, ale wiem, że czuwa i jest blisko zawsze, kiedy jej potrzebuję i kiedy o niej pomyślę. To najpiękniejszy prezent, który mogłam dostać po jej stracie. Moja kochana!
Główną bohaterką bloga jest śp. niezwykła Marysia, która pomimo lekoopornej padaczki, małogłowia,licznych naczyniaków,znacznej skoliozy oraz wrodzonej wady przepony i stopy.. była cudownym dzieckiem, który odmienił moje życie. Blog jest poświęcony głównie Marysi, jak również innym ciekawostkom. Celem bloga jest wsparcie psychiczne i merytoryczne dla rodziców zmagających się z traumą choroby dziecka. MARYSIU! Ty nauczyłaś nas kochać w sposób, w jaki kocha tylko BÓG!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz