sobota, 16 listopada 2013

Nowe pomysły, idee, i cele:)

Kochani! Przepraszam Was, że kilka dni byłam nieobecna,  ale miałam strasznie intensywny tydzień, bardzo dużo pracuję i przygotowuję się do czegoś wyjątkowego i specjalnego dla Was :) na razie dopracowuję szczegóły i zastanawiam się jak najlepiej potrafię pomóc rodzinom takim jak moja - rodzinom, które borykają się z niepełnosprawnością, rodzinom, które straciły sens życia, motywację, radość, nadzieję i nie wiedzą w jaki sposób być szczęśliwym mimo wszystko? Ja uczyłam się tego przez wiele lat....i wciąż się uczę, ale to co już umiem, co sprawdziłam i przeżyłam, mogę przekazać innym ludziom, którzy tego potrzebują. Dlatego właśnie to zamierzam zrobić. W poniedziałek czeka mnie intensywny dzień , ale cieszę się, że poznam "babcię Gosię", która przyjedzie z Bydgoszczy, by podzielić się z publicznością swoim doświadczeniem  i wiedzą na temat autyzmu. Jestem bardzo podekscytowana tym spotkaniem. Będę obecna i tam też będę miała swoje 5 minut:) Zapowiem to co wymyśliłam i co zamierzam wykonać;) i wierzę, że Marysia mi w tym pomoże;) Wczoraj dostałam od niej dwa kolejne znaki. Już dawno ich nie było, ale właśnie wczoraj, kiedy intensywnie o niej myślałam i rozmawiałam z nią, czułam i wiedziałam, że Ona wkrótce da mi znak, że czuwa, jest przy mnie i mnie wspiera i już tego samego dnia, kiedy wychodząc z domu na mokrej posadce polbruku , tuż pod moją stopą był jeden suchy kawałek posadzki w kształcie takim  - jak zawsze - serce:) uśmiechnęłam się do siebie. Było ok godzi 17, wiec na dworze było już szaro a ja spieszyłam się i szłam dalej w kierunku mojego auta , myśląc sobie podczas tej krótkiej drogi, że może wymyślam sobie tez znaki, chociaż  ewidentne serce na suchym kawałku polbruku - białe i wyraziste, było czymś nietypowym i niezwykłym, to pomyślałam, że może to moje urojenie? i wtedy, kiedy zrobiłam kilka kroków dalej tuż przed drzwiami mojego auta na kamienistej posadzce, gdzie są miliony białych kamyków, po których codziennie chodzę, tuż pod moją stopą ujrzałam jeden z nich - białe serduszko i wtedy uśmiechnęłam się do siebie, bo nie miałam żadnych wątpliwości, że Marysia potwierdziła swoją obecność. Nie pozwoliła mi zwątpić. To wszystko działo się tak szybko... Kamyk podniosłam i mam go w aucie, potem zrobię zdjęcie;) To niesamowita, te kamienie są kanciaste i nie wiem jakim sposobem znalazł się ten jeden serduszkowy, który moje oczy nie szukając go wcale ujrzały właśnie jego, tak, jakby wyróżniał się kolorem na tle wielu innych białych kamyków, a ja po prostu tylko szłam do auta... Marysiu dziękuję;) To właśnie ona daje mi motywację do ciężkiej pracy każdego dnia, do tego by maksymalnie się skupić nad tym , w jaki sposób mogę podzielić się tym, co posiadam - umiejętnością bycia szczęśliwą mimo wszystko - i w radością w sercu pracuję, by najlepiej jak potrafię pomóc tym, którzy tego potrzebują. Ale o tym po weekendzie;) Pozdrawiam Was kochani! Dziękuję, że czytacie mojego bloga i jesteście ze mną;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz