W sklepach już widać świąteczną krzątaninę, w tle słychać kolędy, tłumy ludzi, żywe karpie, pełne kosze zakupów oraz wszędzie świąteczne dekoracje, ozdobne torebki na prezenty i papier pakowny. Jednym słowem - ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA. Każdy zastanawia się, czym w tym roku zaskoczyć rodzinę, jak uszczęśliwić dzieci i co podarować bliskim, których się kocha. To oczywiste. A ja choćbym chciała kupić Marysi motylkowy pamiętnik, czy nową lalę, albo czerwoną sukienkę w gwiazdki - niestety nie mogę. Mogę wziąc to w ręce, obejrzeć i zastanowić się, czy rozmiar 92 cm nadał byłby aktualny?, a może już by podrosła, minęło przecież 1,5 roku, odkąd nie ma jej wśród żywych:(
Odkładam więc sukienkę i biorę w rękę znicz, i choinkę, którą postawię przy mogiłce. I mogę znowu ucałować zdjęcie i zapalić świecę w domu, wyprać jej białe misie,, które wiosną powrócą i czekać na kolejny znak. A Marysia do tej pory przesyła mi serca, zawsze wtedy, gdy tego potrzebuję, ona daje znać, że nie umarła, że żyje, chociaz jej nie widzę i nie czuję. Czasem, gdy jestem w obcym miejscu, nawet ostatnio w restauracji - zdarza się, że przez moment poczuję bardzo intensywnie jej zapach - to trwa bardzo krótko - jakieś 3 sekundy, ale zapach jest bardzo mocno intensywny i o dziwo - czuję go tylko ja. Gdy zapytam męża, czy chłopców, czy czuli - oni nic nie zauważają. NIe wiem dlaczego tak się dzieje, ale się dziej i już. Dlatego dziękuję Marysiu, że jesteś, choć w innej postaci.... Dziękuję ci za sen, w którym czułam ponownie do ogromne uczucie niewyobrażalnie silnej miłości, kiedy śniłam i wiedziałam, że nie umarłaś, że jesteś i mogłam wziąć cię w ramiona i przytulić. I wtedy przez ( nie wiem jaki to był czas), ale może 5 minut , moje serce szalało z miłości do Ciebie, a ja przebudziłam się z oczami pełnymi łez wzruszenia. Dziękuje kochanie...
Główną bohaterką bloga jest śp. niezwykła Marysia, która pomimo lekoopornej padaczki, małogłowia,licznych naczyniaków,znacznej skoliozy oraz wrodzonej wady przepony i stopy.. była cudownym dzieckiem, który odmienił moje życie. Blog jest poświęcony głównie Marysi, jak również innym ciekawostkom. Celem bloga jest wsparcie psychiczne i merytoryczne dla rodziców zmagających się z traumą choroby dziecka. MARYSIU! Ty nauczyłaś nas kochać w sposób, w jaki kocha tylko BÓG!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ludzka tęskonota w sercu matki pewnie nigdy nie zginie. Żadne słowa pocieszenia nie pomogą. Ale wierzę w to, co napisałaś: Marysia żyje! Jej Duszyczka jest wsród nas, a przy Tobie zawsze.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż i ja wraz z Tobą odwiedzę tę ziemską mogiłkę Marysi :))