To słowo wstępne książki, która miała powstać. Piszę "miała" bo to już przeszłość i choć zaczęłam pisać, to jednak z różnych przyczyn nie dojdzie ona do skutku, chyba że zacznę od początku i w miejsca prawdziwej historii, która się wydarzyła, a na którą brakuje mi danych, wplotę fikcję, ale chyba nie o to chodzi, nie o zwykłą wymyślona historię. No cóż, początek który napisałam przedstawię w kilku kolejnych postach, a reszta treści pozostanie tajemnicą...
Pisząc tę książkę, miałam
nadzieję, że uda mi się w sposób obrazowy i zrozumiały przekazać coś, co
nazwałabym Boską tajemnicą, może cudem, coś, co było niezwykłą przemianą, choć
nie można tego nazwać dynamicznym rozwojem, a raczej przytłaczającą stagnacją.
Coś, co jest niezbitym dowodem na to, że nasza codzienność z jednej strony może
być jedyną rzeczywistością, którą znamy, czasem zachwycająco tajemniczą,
nieodgadnioną i zaskakującą. Innym razem natomiast, nieprzewidywalnie przerażającą
i tragiczną w skutkach.
Wydarzenia opisane w książce dowodzą, że ludzka duchowość
wciąż pozostaje niezgłębiona, zaskakująca i choć daje nam coraz więcej odpowiedzi,
nadal pozostają pytania, na które odpowiedzi nie ma, bądź w żaden logiczny
sposób nie da się ich zrozumieć. Czasem odpowiedź bywa zadowalająca, a czasem
niewygodna. Tak czy siak, to zawsze jakaś odpowiedź, jakaś prawda, jakiś fakt.
W tym przypadku, trudno dopatrzeć się prawdy i celu, jeśli
takowy w ogóle istnieje. Ale ludzka duchowość, to coś więcej aniżeli zlepek
pytań i odpowiedzi. To wędrówka, która toczy się od tysięcy lat, wciąż się
rozwija i przeistacza. Wszyscy budujemy codzienność na osiągnięciach przodków.
I tak jak oni zmierzamy w tym samym kierunku, chociaż każdy z nas może inaczej
to postrzegać. Od pokoleń tkwimy w procesie przebudzania się z letargu świata
fizycznego, który wydaje się być jedynym realnym miejscem. A odkrywanie własnej
prawdy, coraz częściej stawia pytanie kim jesteśmy i jaką mamy rolę do
odegrania podczas ziemskiego życia. I czy w ogóle odgrywamy jakąś rolę, czy
jest w tym jakiś sens? Zadanie sobie takiego pytania, a tym bardziej podjęcie
próby znalezienia na nie odpowiedzi, wcale nie jest rzeczą łatwą. Jednak
dominująca myśl, że jesteśmy tu po “coś”, pcha nas w kierunku odkrywania prawdy
o sobie, którą dzieląc się z innymi wypełniamy życiową misją.
Taką właśnie misją ta książka stała się dla mnie. To pełne
radości przedsięwzięcie, które wciąga, niemal uzależnia i sprawia, ze nic nie
jest już takie samo jak dawniej.
Podjęcie wyzwania jakim jest zrozumienie, że jesteśmy w
idealnym miejscu i czasie, by realizować własną życiową misję, wydaje się być
kluczem życia. Rozsądek dopytuje, dlaczego niektórzy ludzie, dorastali w czasie
wojen, przecież większość z nich z góry skazana była na tragizm życia, albo
tacy, którzy żyją w buszu z dala od cywilizacji, bądź ludzie, którzy
przychodząc na świat skazani są na wieczne kalectwo. Czy to przypadek, że
rodzimy się w takich, a nie innych okolicznościach, cywilizajach I kulturach? Ogrom
problemów I niewyjaśnionych sytuacji, który od wieków stoi przed ludzkością,
daleko wykracza poza ramy granic nie tylko naszej analogii, ale także naszej
planety. Każdy z nas jest “osadzony” w takim miejscu i czasie, by odegrać swoją
indywidualną, niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju rolę życia. A co jeśli
wcześniej wszystko zostało zaplanowane? Co jeśli nic nie jest przypadkowe? Czy
istnieje sposób, który nam o tym przypomni? Jak album starych fotografii
przywoła wspomnienia i uruchomi film przeszłych zdarzeń? Takie poszukiwania w
świecie własnej duchowości mogą zagrażać religijnej doktrynie. Nie uważam
natomiast, że duchowe poszukiwania, podważają jakiekolwiek zasady religii, a
wręcz przeciwnie – odnoszę wrażenie, że je dokładnie tłumaczą, rozbijając
zawiłe wątki na czynniki pierwsze. Pozwalają przyjrzeć się “problemowi” z
perspektywy wielu płaszczyzn. Ludzie często żądają dowodu – ja też go w pewnym
sensie żadałam.
Wspaniałe, że ciąlgle prowadzić bloga :) Nie ukrywam, że trafiłem tu przez pity http://e-deklaracje2014.pl/pity/po-jakim-czasie-zwrot-podatku/ wzrószyłas mnie jednak i zostałem. z checią rownież przeczytałbym książki
OdpowiedzUsuńPanie Piotrze, to miłe co Pan pisze:) Nie wiem jaki związek mój blog ma z PIT-ami:) ale to nie jest ważne. Jeśli chodzi o książki to żaden problem. Mam obie w domu więc na życzenie mogę wysłać z dedykacją i autografem. Proszę w tej sprawie o kontakt mailowy na rybcia303@o2.pl
Usuń