czwartek, 20 marca 2014

Siła medytacji...

Medytacja - cóż to takiego ? Większość ludzi kojarzy to słowo, niewiele jednak więcej wiedząc. Jeszcze kilka lat temu należałam do właśnie takiej grupy ludzi. To nic złego. Dzisiaj jednak potrafię docenić moc medytacji i jestem wdzięczna, że mogłam ją poznać, próbować, uczyć się jej, by po kilku latach niecodziennej praktyki dojść do miejsca, do którego udało m się dotrzeć. Medytacja to złożone zagadnienie, ale szczegółowo opisuję ten wątek w swojej drugiej książce "Odbicie". Dlaczego? - bo właśnie ten rodzaj zgłębiania się wewnątrz siebie, poznawania swojej niewidzialnej duchowej części, pozwolił mi dokonać w życiu niezwykłych rzeczy. Ale o tym co dokładnie się zadziało - już niedługo w książce "Odbicie".
Podczas ostatniego pobytu na Florydzie po raz pierwszy w życiu podczas godzinnej medytacji doświadczyłam czegoś zupełnie innego niż dotychczas. Spotkałam się ze swoim "Spirit guid" - czyli opiekunem duchowym, od którego otrzymałam wyraźne i konkretne wskazówki na dręczący mnie temat. To było niezwykłe doświadczenie. Umiałam medytować i często udawało mi się po zaledwie kilku minutach wpadać w głęboki relaks, gdzie czułam wyraźne wibracje w dłoniach, a ciało było w takim stopniu rozluźnienia, że niemal go nie czułam. Jednak to, co zadziało się na FLorydzie, a potem dwukrotnie w Brazylii w Abadianii, podczas kolejnych 2 godzinnych medytacji - sprowadziło mnie w zupełnie inne miejsce. Aż trudno m to opisać, ponieważ doświadczyłam tak wyraźnego przekazu, którego nie sposób opisać ludzkim słowami. To było najwspanialsze uczucie, za którym tęsknię,  ponieważ zupełnie nie mając władzy nad własnym ciałem i umysłem, dostałam wskazówki  konkretne odpowiedzi na konkretne pytania. To niewiarygodne! Dla osób, którym udało się to uzyskać podczas medytacji - niewątpliwie jest to także jedno z najwspanialszych doznań naszego ducha. Inni, którzy nie doświadczyli jeszcze tego - cóż, nie będzie im łatwo to zrozumieć. Jedno jest pewne - medytacja to wspaniały sposób na kontakt z naszą duszą, która zawsze wie najlepiej, co jest dla nas dobre. Dlatego wiele życiowych spraw można rozwiązywać właśnie poprzez  medytację. Oczywiście nie jest to aż tak proste, że wystarczy się położyć na godzinę lub dwie, spotkać się ze swoim przewodnikiem duchowym i otrzymać wszystkie wskazówki. Czasami przekaz jest niejasny. czasem go nie rozumiemy. Czasem nie udaje się uzyskać odpowiedzi w taki sposób, w jaki oczekujemy. Ale jedno jest pewne - jest to absolutnie dostępny, naturalny  prawdziwy sposób na kontakt z naszą podświadomością, naszą intuicją- tzw ":trzecim okiem" , na kontakt po prostu z naszą duszą. Za każdym razem jest to przyjemne doświadczenie, które rozwija naszego ducha, przez co zyskujemy inny poziom świadomości. Za to, jestem bardzo wdzięczna. To wzmacnia energię miłości nie tylko do rodziny, ale do ludzi i świata. To cudowne uczucie! ;)
Dlaczego o tym piszę - ponieważ sama tego doświadczyłam i chociaż musiałam czekać ok 3 lat na to doznanie, to było warto! teraz moje medytacje są znacznie głębsze  bardziej przeżywam je duchowo. Jeszcze kilka lat temu byłam zupełnym  laikiem, a dzisiaj wznoszę się na wyżyny mojej świadomości. I choć nadal się uczę, trenuję i doświadczam, wciąż jestem ciekawa i otwarta na nowe doznania. Dlatego jestem przykładem na to, że absolutnie każdy - to będzie tego pragnął - może tego doświadczyć, może uzyskać wiele odpowiedzi na dręczące go życiowe pytania i lepiej poznać samego siebie. W książce, którą jeszcze w marcu chcę przekazać do wydawnictwa - poruszam min.  ten temat i przedstawiam jakie były moje początki, co i jak robiłam, by każdy początkujący miał gotową receptę na udaną medytację. Piszę o tym także dlatego, że dzięki niej naprawdę dzieją się cuda w wielu ludzkich historiach... Pamiętacie, jak pisałam o Izabeli - młodej dziewczynie, którą poznałam przez mojego bloga, z którą się zaprzyjaźniłam i po którą poleciałam do USA, by razem odbyć podróż do Brazylii  - do miejsca cudów. Iza, od 8 lat zmęczona ciężką chorobą- dziś jest zupełnie zdrową kobietą, która pełną piersią chłonie życie. I nie jest to tania opowiastka, ponieważ ja , moja mam, która ze mną była, rodzina Izy, jej znajomi, i ona sama - jest niepodważalnym dowodem na cud uzdrowień, min. właśnie poprzez otrzymane wskazówki i odpowiedzi podczas medytacji.
Zacytuję teraz jej osobiste przemyślenia na temat Abadianii, current room i tego, co się tam wydarzyło. Jeśli zainteresuje Was jej historia - odsyłam na powstałego w tym celu bloga. Jedno jest pewne - jej historia miała i ma głębszy sens. Tak jak życie Marysi spowite chorobą- niesie przesłanie, o czym powstała książka "Życiowa zwrotnica", tak kontynuacją jest "Odbicie". A trzecią książką, będzie już nasze wspólne z Izą dzieło - historia ostatnich 10 lat jej życia - niebywałe i trudne do zrozumienia dziejące się rzeczy, po to, by nieść dobrą nowinę innym , by nauczać, by wspierać i pomagać. Bo każdy ma jakiś cel i wszystko jest po coś nie bez przyczyny. Jeszcze tego lata rozpoczynam pisanie 3 książki - "Metamorfoza".
Zobaczcie , co Iza pisze o swoich przeżyciach....

Przemyślenia ...
Czym dłużej jestem w Abadianii, tym bardziej wierzę w niesamowitą ENERGIĘ tego miejsca. W głównych pomieszczeniach Casy energia jest wyraźnie wyczuwalna, ale najbardziej niesamowita jest w current room, gdzie stoją ogromne kryształy i jednocześnie medytuje kilkadziesiąt osób.
Niestety coraz więcej zastrzeżeń mam do całej "biznesowej" otoczki tego miejsca i zupełnie nie wiem, co sądzić o samym Joao. Dzisiaj ponownie miałam okazję z bliska oglądać fizyczne operacje. Jest to widok niezwykły. Dzisiaj Jan od Boga zrobił między innymi swoją klasyczną operację, gdzie nożem "skrobie" oko. Jak na mój gust, te operacje są "dla popisu" i nie rozumiem ich celu. Z drugiej zaś strony, ludzie sami się ich domagają. Dzisiaj jeden mężczyzna wszedł na scenę i błagalnie prosił Entity o fizyczną operację. Gdy Entity po raz kolejny się nie zgodził, ten mężczyzna po prostu się rozpłakał idąc na duchową operację. Nigdy nie widziałam tradycyjnej operacji w szpitalu i nie mogę w żaden sposób ocenić tutejszych zabiegów. Mam mętlik w głowie.
Ludzi, którzy tutaj przyjeżdżają, można podzielić głównie na dwie kategorie: bardzo chorych, zrozpaczonych ludzi, którzy przyjeżdżają z nadzieją, że zostaną uzdrowieni z chorób nowotworowych, kalectwa, wszelkiego rodzaju upośledzeń. W ich oczach widać jednocześnie nadzieję, desperację i rozpacz. Nie wiem, ilu z nich zostaje uzdrowionych. Nie ma statystyk. Poza tym wszyscy dostają instrukcje, aby nie przerywać tradycyjnego leczenia.
Druga grupa, to ludzie, którzy przyjeżdżają tutaj, aby duchowo się rozwijać, uczyć głębokiej medytacji i rozwiązać problemy emocjonalne. Osoby, które same nad sobą pracują w current room, uzyskują najwięcej. Teraz rozumiem, dlaczego niektórzy mówili mi, że dwa tygodnie to za krótko i aby nie marnować czasu na spotkania z Janem od Boga, tylko chodzić medytować do Current Room, bo to jest miejsce, gdzie ludzie przechodzą transformację i gdzie dokonuje się najwięcej uzdrowień. Osoby z tej grupy w większości otrzymują to, po co przyjechali, wracają ponownie i im nie jest potrzebny Jan od Boga, ale ta niezwykła energia i kilkadziesiąt jednocześnie medytujących osób.
Dzisiaj rano według reguł Casy, miałam się udać do Entity, ponieważ minęło 7 dni od mojej duchowej operacji. Zrobiłam tak, ponieważ od początku postanowiłam przestrzegać tutejszych reguł. Niestety, nie dojrzałam dzisiaj w Joao Entity, nie dostałam odpowiedzi na moje pytania, a tłumacz nie przetłumaczył moich próśb. Nie przejmuję się tym, bo jeżeli prawdą jest, że Entities nam chcą pomóc, to wierzę, że nie potrzebują tłumaczenia i doskonale wiedzą czego potrzebuję i w odpowiednim dla mnie czasie, otrzymam odpowiedź.
Jednak pozostaje dla mnie tajemnicą, kim tak naprawdę jest Joao i jaka jest jego rola w tym wszystkim. Przyjeżdżając tutaj miałam nadzieję, że poznam odpowiedź na to pytanie. Wyjeżdżając będę miała chyba jeszcze więcej pytań i wątpliwości.
Najważniejsze jest jednak to, że teraz wiem, iż moją drogą ku zdrowiu i szczęściu jest medytacja, podczas której dowiaduję się, co i jak robić, odzyskuję spokój i równowagę.
Teraz też wiem, jak silnie można odczuwać energię przechodzącą z atmosfery (? Kosmosu? Wszechświata?) do ciała i wychodzącą z ciała z jeszcze większą siłą. Jestem wdzięczna, że mogłam tego doznać!
(ps. adres do bloga Izy - znajduje się na mojej stronie głównej w zakładce blog przyjaciół  - po lewej stronie. blog zatytułowany energia-i-ja)



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz