wtorek, 5 lutego 2013

Gdy rodzi się chore dziecko

Kochami
Ponieważ sporo osób pisze do mnie na maila z wieloma pytaniami, postanowiłam odpisać na blogu, tak aby każdy miał wgląd do mojej opinii. Otóż, gdy rodzi się nam chore dziecko przchodzimy różne fazy od szoku, bo bunt, zaciekłą walkę po zwątpienie. Głowy mamy przepełnione natłokiem inforamcji a każda następna wydaje się być jeszcze gorsza. I wtedy pojawia się pytanie co robić dalej? Kogo słuchać? Ja z własnego doświadczenia mogę powiedzieć tyle, że należy słyuchać przede wszytkim siebie - swojego serca i głosu wewnętrznego. NIe znaczy to , że należy lekceważyć opinię lekarzy, ale proszę mi wierzyć, że to matka zna dziecko najlepiej i często intuicynie wie, co jest dla niego najlepsze. Poza tym wielokronie spotkałam się z różnymi diagnozami odnośnie jesdnego problemu. Także zaufanie  dobre, ale kontrola sytuacji jeszcze lepsza! NIe popadajmy w paranoję! Odpowiedzi trzeba czasami szukać nawet kilka lat...Pytacie, czy wykonywać badania genetyczne, MRI, tomograf i inne badania. Ja jestem tego zdania, aby robić dziecku tylko takie badani, których wynik coś wniesie. Jeżeli badanie ma potwierdzić dane schorzenie, któego lekarze nie wiedzą na przykład jak leczyć - a tak było w przypadku mojej córeczki - podejrzenie zespołu wad wrodzonych klippel - Treunanaya, to po co wykonywać obciążające młody organizm badanie polegające na znieczuleniu ogólnym , pobieraniu wycinków itd. Przecież to nie zmieni faktu. Oczywiście , jezeli takie badanie potwierdzi lub wykluczy schorzenie, co do któego jest naukowe rozwiązanie - wóczas warto je przeprowadzić. Ja osobiście uważam, że należy podejść do problemu na chłodno, ponieważ nasze matczyne emocje często eksplodują i po prostu zadać to pytanie lekarzowi: co wniesie przeprowadznie takiego badania i jego wynik, czy dzięki temu, będzie można podjąć skuteczne leczenie dziecka? Mądry lekarz odpowie szczerze , czy w ogóle jest sens.
Drugą bardzo ważną rzeczą jest filtrowanie opinii lekarzy, ponieważ oni często zabezpieczając się mówią rzeczy najgorsze, których nie chcemy słyszeć. To powoduje, że doznajemy szoku, paraliżuje nas stres, i martiwmy się rzeczamy, które tak naprawdę mogą się NIGDY nie wydarzyć!!! Stres z kolei wytwarza w naszym organizmie toksyczne chemiczne substancje , które to nas powoli zabijają od środka. Dlatego nie bierzmy wszystkich usłyszanych opinii dosłownie. Gdyby tak było , moja córka miała by obecnie 5 pogrzeb, tak swój wałasny pogrzeb. Nic z tych rzeczy się nie stało. a to co przeżyłam, w związku z taką informacją , nie obeszło się bez echa.
Odnośnie szczepień dziecka z problemami neurologicznymi - osobiście jestem przeciwniczką i nie szczepie swoich dzieci w ogóle!!!!! a mam ich trójkę. Znam zbyt wiele dzieci niepełnosprawnych, które z uwagi na powikłania poszczepienne nigdy nie odzyskają sprawności umysłowej i nie tylko. Większość szczepionek zawiera trującą rtęć i nawet mała dawka dla dziecka z nieukształtowanym ukłądem nerwowym, może być zabójcza. To jest oczywiście moja opinia i każdy może mieć inną. Dodam tylko , że świadomi lekarze i neurolodzy także nie szczepią swoich dzieci, jednak z uwagi na ogromne dochody przemysłu faramceutycznego i (jesli nie wiadomo o co chodzi , to wiadomo o co...) skrzętnie ukrywają ten temat przed nieświadomymi rodzicami. To jest wątek bardzo rozległy, dlatego proponuję go rozwinąć osobno i zamieszczę wkrótce - ciekawe informacje i wypowiedzi pani profesorm neurologów oraz przysługujące nam rodizcom prawo -odnośnie odmawiania zaszczepienie naszego dziecka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz