Czy wierzycie, że marzenia mogą się kiedykolwiek spełnić? Ja tak. Chociaż kiedyś myślałam że są rzeczy realne i nierealne. Dzisiaj rozróżniam to pod kątem 2 aspektów - te realne, w które każdy wierzy oraz te - w które ciężko nam uwierzyć i wydają się niemożliwe, ale się spełniają. Oczywiście to też jest bardzo indywidualna kwestia, ponieważ dla jednego zarobienie 10 000 miesięcznie jest niemożliwe, podczas gdy dla innych może to być rzeczą tak naturalną jak szklanka wody i nawet nie widzą w tym nic nadzwyczajnego. Tymczasem wszystko, co wydaje się być możliwe lub niemożliwe, czyli często nasze marzenia potrafią się spełnić, kiedy bardzo w nie wierzymy i nie poddajemy się i jesteśmy skłonni zrobić rzeczy, które chociaż są dla nas trudne i wymagają pewnych wyrzeczeń - to jednak zbliżają nas do naszego marzenia.
Moje właśnie się spełniło. Jestem teraz w Ameryce północnej na Florydzie. Jest pięknie. Co prawda nie ma drapaczy chmur, bo z uwagi na gorący klimat i częste huragany, oraz podmokłe tereny - wszystkie domy są parterowe. Teraz jest pora zimowa - czyli 25-30 stopni Celcjusza podczas dnia a nocą spada do ok 15. Dla mieszkańców to zima, dla nas lato:) Jest cudownie, wokół domu w którym mieszkam rośnie krzaczek cytryn i palma z papayą. Moje marzenie wydawało się jeszcze do niedawna niemożliwe - a jednak silne pragnienie powoduje, że okoliczności losu w najmniej oczekiwanym momencie składają się jak puzzle i człowiek sobie uświadamia, że nie ma rzeczy niemożliwych. Powód mojego przylotu tutaj jest niewiarygodny i wynikał z potrzeby serca, dzięki czemu, marzenie to mogło się spełnić. Chciałabym Wam to zobrazować, ale najpierw muszę zapytać o zgodę osobę, która pojawiła się w moim życiu, dzięki której i dla której tutaj jestem. To misja. Ponieważ coraz więcej osób pyta o cd Życiowej zwrotnicy, to już odpowiadam kochani, że za tydzień lecę ponowie do Brazylii, by tam naładować swoje akumulatory pozytywną energią i dokończyć moją drugą książkę "Odbicie", na którą wielu z was tak bardzo czeka. Mam nadzieję, że znajdę tam właściwą inspirację. Oczywiście mam jeszcze kilka innych marzeń, ale wierzę głęboko, że kiedyś się zrealizują. Co prawda nie jestem w Nowym Yorku tak jak marzyłam, ale to wcale nie oznacza, że ubolewam z tego powodu, a wręcz przeciwnie jestem wdzięczna, że mogę tu być i że zrealizowałam coś na co nie miałam wcześniej sposobu, ani szans - tak mi się przynajmniej kiedyś wydawało. Życie to ewolucja. Dzisiaj może wyglądać szaro, a jutro nabiera barw. Życie to świadomość, zrozumienie i ciągły nieustanny rozwój ducha. Życie to najpiękniejszy dar, kiedy zrozumiemy w jakim celu my - konkretnie każdy z nas pojawia się na świecie i jakie zadanie ma do wykonania. Ja chyba zaczynam rozumieć swoje powołanie, co napawa mnie ogromną radością pomimo wielu przeszkód, z którymi przyszło mi się w życiu zmierzyć i z którymi zmierzam się wciąż, oraz z tymi, które zapewne wciąż są przede mną. Mimo to, jestem szczęśliwa i wdzięczna za każdy dzień mojego życia. Potrafię kochać i cieszyć się z każdej chwili. To niesamowite uczucie, kiedy serce wypełnia właśnie to uczucie. Postaram się dzielić z wami swoimi wrażeniami, a jeśli tylko będę mogła, opowiem wam niesamowitą historię realizacji tego marzenia i dodam tylko, że Marysia i ten blog - jest pośrednio tego powodem. To zaskakujące, jak człowiek jest potrzebny człowiekowi i jak wiele możemy się uczyć od siebie wzajemnie. To cudownie przebywać wśród ludzi, którzy odbierają na podobnych "falach" co my:) Wiem, to wszystko jest może zawiłe i skomplikowane, ale dopóki nie otrzymam wyraźniej zgody na opowiedzenie wam tej niezwykłej historii - nie mogę dodać nic więcej. Pozdrawiam Was kochani ze słonecznej Florydy z Cape Coral i postaram się wkrótce załączyć kilka zdjęć. Dziękuję Wam, ze jesteście ze mną i czytacie mojego bloga oraz za to, że mogę się z wami tym wszystkim podzielić, a Tobie Gosiu - odpowiadam, że skoro wierzysz w nasze spotkanie - to na pewno do niego dojdzie, nawet jeśli będzie to miało być w NY. ;)))
Główną bohaterką bloga jest śp. niezwykła Marysia, która pomimo lekoopornej padaczki, małogłowia,licznych naczyniaków,znacznej skoliozy oraz wrodzonej wady przepony i stopy.. była cudownym dzieckiem, który odmienił moje życie. Blog jest poświęcony głównie Marysi, jak również innym ciekawostkom. Celem bloga jest wsparcie psychiczne i merytoryczne dla rodziców zmagających się z traumą choroby dziecka. MARYSIU! Ty nauczyłaś nas kochać w sposób, w jaki kocha tylko BÓG!
Oczami wyobrazni widze jak sie poznajemy i jestesmy razem w NY jakas sila mi to mowi czyz to nie dziwne...?Aniu jesli masz ochote i mozliwosc zadzwonic do mnie to podaje tobie moj numer komorkowy:551-221-4831.Ciesze sie,ze jestes na Florydzie czujesz sie dobrze i spelniasz swoje marzenia.Pozdrawiam serdecznie.Gosia.
OdpowiedzUsuń