Zaczęłam dzień od mojej ulubionej kawy, którą przywiozłam z Florydy. Jest delikatna a zarazem wyrazista w smaku z nutą wanilii, orzechów i cynamonu. Gdy zaparzam ją w ekspresie, w całym domu unosi się ten niepowtarzalny aromat. Nawet pusta filiżanka jeszcze długo nosi znamiona tego wyrafinowanego smaku. Nie tylko mnie urzekła swoim smakiem, bo znaczna część ludzi zamieszkujących inne rejony Ameryki - jak ma okazję zaopatruje się w tę wyjątkową kawę. Nie wiem co jest w niej takiego, że mogłabym ją pić niemal bez przerwy.
Do mojej głowy wpada tak dużo myśli, że próbując je uporządkować, zmieniam wątki i tak jak zawsze piszę to, co czuję w danym momencie. Przyglądam się właśnie złotym firanom, które odbijając słoneczne światło od atłasowych złotych kuleczek - oślepiają mi oczy. Dzień zza okna wygląda pięknie i pobudza do życia. Siedzę w salonie przy stole, na moim miejscu pracy - wśród 3 komputerów, kilku książek, jakichś notatek, w nieładzie rozrzuconych długopisów i luźnych kartek skryptu do poniedziałkowych rekolekcji z młodzieżą, które mam poprowadzić w Tczewie.
W panującej obok mnie ciszy, która wydaje się być żywa, ogarnia mnie wspaniałe poczucie wdzięczności za wszystko co mam. Prowadzę wspaniałe życie- mam udany związek, w którym zarówno mój mąż, jak i ja - możemy swobodnie realizować siebie, nie wchodząc sobie wzajemnie w drogę. Chociaż żyjemy razem, te same troski nas dotyczą, te same radości, to jednak każde z nas ma jeszcze taki swój mały świat - na robienie rzeczy, które się kocha, czas na swoje prywatne pasje. Ja delektuje się czasem, kiedy siadam na sofie oddając się nowej lekturze, w przerwach między obowiązkami uczę się angielskiego, czerpię z życia, kiedy mam swoją godzinę by ciszy umysłu posłuchać siebie, kiedy planuję dzień wedle własnych potrzeb i pragnień. Jeśli mam ochotę to sprzątam, piorę, lub gotuję. Jeśli nie mam na coś ochoty - po prostu tego nie robię. Mój mąż także ma swoje, no wiecie hobby samochodowe i takie tam;) Jeśli chce o czymś poczytać, przeprowadzić 10-tą z rzędu rozmowę telefoniczną, wyświadczyć przysługę przyjacielowi - po prostu to robi. To cudowne, kiedy możesz w życiu robić rzeczy, które sprawiają ci radość, bez gderania i krytycyzmu współmałżonka, bez obaw, że zostanie się skrytykowany i rozliczany z marnotrawstwa czasu, bądź braku sensu pewnych działań. To takie ważne, by nie wchodzić butami w osobisty świat osoby, którą się kocha. Tylko wtedy związek dwojga różnych ludzi może przetrwać lata, otoczony wzajemnym szacunkiem, zaufaniem, zrozumieniem potrzeb drugiego człowieka i miłością. Tylko w takich warunkach człowiek może wzrastać, rozwijać swój potencjał, mając z jednej strony sprzymierzeńca, przyjaciela i kompana, a z drugiej mając totalną swobodę na swoje pasje i potrzeby, choćby wyjście do fitness, na tańce, na piłkę, na kursy językowe, na kawę do koleżanki, do kosmetyczki, czy gdziekolwiek indziej. To fajne razem zasypiać i razem się budzić, a potem każdy idzie na kilka godzin w swoją stronę, realizując siebie i dając z siebie wszystko, czym można pomóc innym, zainspirować ich, jednocześnie czerpiąc osobistą satysfakcję. Dlatego wiem, że moje życie jest wspaniałe. Ostatnia podróż do USA dokonała kolejnych tajemniczych zmian, które wciąż próbuję zgłębić i zrozumieć. Już nie mogę się doczekać, aż uporządkuje je na tyle, by dać innym pewne świadectwo. Jedynym logicznym sposobem wydaje się spisanie tego wszystkiego, co miało miejsce, a co jest dziwnie majestatyczne i ekscytujące. Dlatego wzbiera we mnie niepohamowane pragnienie opowiedzenia o tym wszystkim, co jest trudne, ale zarazem piękne i dlatego spisuję wszystkie swoje myśli w formie luźnych wątków, które jak Bóg da - może jeszcze z końcem tego roku przybiorą postać duchowej powieści, popartej dowodami życia pewnej kobiety i moimi doświadczeniami. Myślę, że wkraczamy w erę przebudzenia ludzkiej świadomości, zgłębiania własnych potrzeb i sensu wielu ludzkich historii. Jedno jest pewne -jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni i wzajemnie się od siebie uczymy, rozwijamy i zmieniamy. I to jest piękne. Dlatego ja dziękuję za wszystko, czego nauczyłam się od was, a jest sporo rzeczy, za które mogę dziękować;) Wierzę, że ludzie, którzy wciąż czują się zagubieni, pewnego dnia zrozumieją moc tajemniczych przypadkowych wydarzeń i zaczną się otwierać coraz bardziej nie tylko na rzeczy fizyczne i namacalne, ale także na te bardziej subtelne, które z jakichś powodów nas nie tylko inspirują , ale też intrygują i zachęcają do "głębszych" poszukiwań.