W Gniewie, wcale nie było gniewnie, a wręcz przeciwnie;) Ostatnia niedziela chociaż wyglądała inaczej niż zwykle, była dla mnie naprawdę przemiłym doświadczeniem. Wraz z mężem udaliśmy się do Gniewu do parafii Św. Mikołaja, gdzie dzięki inicjatywie mojej serdecznej koleżance Ani Nowak, zostaliśmy zaproszeni przez proboszcza ks. Zbigniewa Rutkowskiego na spotkanie w celu przekazania parafianom świadectwa naszego życia. Dzień pomimo deszczowej pogody, wypadł fantastycznie. Przemiły i bardzo życzliwy proboszcz owej parafii przyjął nas z otwartym sercem. Niemal cały dzień spędziliśmy na plebanii i tam też poczęstowano nas obiadem i deserem. Ks. proboszcz jest bardzo energicznym i żywiołowym człowiekiem i potrafi robić wiele rzeczy na raz, więc nie ma tam nawet mowy chwili nudy czy stagnacji. Zawsze się coś ciekawego dzieje, wokół niego kręci się dużo ludzi , a sam kapłan jest jak ojciec - choć młody, to szczery, prawdziwy i otwarty dla wszystkich ludzi. Po kilku mszach świętych miałam możliwość kilkuminutowej opowieści o naszej historii , o Marysi i w sekwencji o tym, że choć nasze drogi często różnią się od dróg, które wyznacza dla nas Bóg, to jednak jego wybory są dla nas zawsze najlepsze. Czasami trzeba dosięgnąć dna, by to zrozumieć. I o tym jest właśnie nasza historia, która potwierdza, że trauma choroby upragnionego dziecka, potem śmierć własnego dziecka jest Bożym przesłaniem dla wielu z nas, którzy wielu spraw w życiu nie rozumieją, a samo takie cudowne dziecko jak Marysia było bożym wysłańcem, nauczycielem, choć zamkniętym w drobnym kalekim ciele, to z krystalicznie czystą duszą, mądrą, świadomą, która wiedziała, że przybywa na ten świat na krótko, ale dokona zmian w życiu tysięcy rodzin. I tak też się stało. W niedzielę 80 książek Życiowej zwrotnicy trafiło do nowych rodzin, tak, że znowu zabrakło książek! Obiecałam parafianom, że doślę egzemplarze, które będą mogli odebrać u księdza proboszcza. Byłam naprawdę wzruszona i przemiło zaskoczona tym, w jaki sposób ludzie mnie przyjęli. To jedno z tych wspaniałych uczuć, kiedy czujesz, że robisz coś dobrego, że pomagasz, że wspierasz, że dzięki tobie, ktoś czuje się lepiej. Były kobiety, które podchodziły do mnie podczas podpisywania książek i mówiły, że już dzisiaj przeczytały, że książka jest piękna i czekają na kolejną. Naprawdę takie słowa, są najpiękniejszym podziękowaniem i uznaniem a dla mnie namacalnym dowodem na to, że życie Marysi i przesłanie jakie ono niosło niczym mgła rozpościera się na coraz szersze obszary, obejmując swym zasięgiem coraz więcej rodzin. Trzymam kciuki za Julkę, Agatę i wiele innych osób, z którymi rozmawiałam i które zwierzały mi się ze swoich utrapień. Wierzę, że nasze spotkanie nie było przypadkowe i całym sercem modlę się, by znalazły w tej książce to, co pomoże im podźwignąć własny ciężar problemów, z którymi się borykają. Dziękuję wszystkim zgormadzonym parafianom, którzy zechcieli mnie wysłuchać i którzy z uśmiechem na twarzy witali mnie. To wspaniałe doświadczenie. Dziękuję ks. proboszczowi za przemiłe przyjęcie i ogromne serce, pozostałym księżom, Mateuszowi i Krzysztofowi za poświęcony czas i sympatię. Dziękuję Ani, bo bez niej to spotkanie nie miałoby miejsca. Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z tymi wspaniałymi ludźmi zarządzającymi parafią św. Mikołaja;) DZIĘKUJĘ!!!!
A to przed wyjazdem znak od Marysi, że będzie mnie wspierać. Prosiłam ją o to wcześniej i kiedy weszłam do łazienki zakręcić wodę - zobaczyłam to;)
A to już w drodze na spotkanie;)
A to pyszna kawa, którą nas poczęstowano;)
Dziękujemy:)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz