Nastała już jesień. Wrzosy zdobią jej posesję a mogiłkowe misie schną w domu po dogłębnej kąpieli, by ponownie być przy niej każdego dnia i nocy.... Choć duszę mą przepełnia radość z miłości, którą poznałam, to serce krwawi łzami tęsknoty... Wiem, że jeszcze trudny czas przede mną, pierwsze zaduszki poświęcone własnemu dziecku... potem pierwsza gwiazdka bez mojego aniołka, bez prezentu, bez zdjęcia przy choince, bez zaplatania warkoczyków i nowej sukienki... Potem Nowy Rok bez wspólnego puszczania lampiona z marzeniem i wspólnego tańca przy trzasku palonego drewna w salonie rodziców...Wiem, że to wyzwania, z którymi przyjdzie mi się zmierzyć. Wiem też, że życie nigdy się nie kończy i dusza w swej doskonałości cieszy się jednością z Bogiem. To podnosi moje zbolałe serce i nakazuje nadal szukać - przesłania, nowiny, sensu życia, adresu, pod którym mieszka szczęście... Wiem, że to potrafię, muszę tylko sobie przypomnieć, pobyć sama ze sobą, ze swoją ciszą, z głosem bijącego serca, z rytmem oddechu. Może tej nocy dane mi będzie spotkać ją, ukochać, przytulić, pocałować???
to bardzo stare zdjecie, gdzie już wtedy podświadomość ustroiła ją w skrzydełka aniołka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz