poniedziałek, 30 września 2013

Marysia i jej serduszka:)

Miałam zabiegany weekend, i dzisiaj od rana też się troszkę działo. Najpierw szybkie spotkanie w TV Elbląg - rozmowa o wieczorku autorskim, potem wywiad w radio i dopinanie reszty spraw na  ostatni guzik. Rano prośba do Marysi o wsparcie duchowe i wszystko poszło świetnie:) jeszcze ostatnie plakaty i teraz czekam i myślę, jak wypadnie spotkanie, czy się spodoba przybyłym gościom, czy ciasta, które będziemy piec się na tą okazję wyjdą pyszne jak zawsze, i czy ogarniemy temat organizacyjnie? Mam nadzieję, że tak i na pewno podzielę się z wami informacją, jak już będzie po wszystkim. Ponieważ jestem bardzo wdzięczna Anecie Szczepińskiej, prezes fundacji Dlaczego pomagam z Elbląga, też chciałabym się przyłożyć do jej akcji charytatywnych, które przeprowadza dla potrzebujących dzieci. W następny weekend będzie organizowała Dzień dawcy szpiku - szykuje się olbrzymia impreza  - bo pewien chłopiec niezwłocznie potrzebuje tego szpiku. Mam kilka pomysłów na to, co przekazać na listopadową licytacje na balu Halloweenowym dla dzieci.  Jeśli macie coś, co chcielibyście przekazać na cele fundacji- to będzie niezwykle miły gest - strona www.fundacjadlaczegopomagam.pl

Myśli o Marysi krążą po mojej głowie codziennie. Czasami mam gorsze chwile, gdzie myślę inaczej niż zwykle, myślę kategoriami egoizmu, myślę jak cierpiąca matka po stracie dziecka, a nie jak matka , która rozumie, że ona jest teraz w miejscu doskonałym i jest szczęśliwa. Kiedy czuję smutek, bo moje myśli krążą wokół straty ukochanego dziecka i tego, co ja odczuwam, mojego cierpienia - bo Marysia przecież już nie cierpi - to wtedy zawsze proszę ją o znak, że jest jej tam dobrze, że nie powinnam się martwić, że jest szczęśliwa i słyszy co mówię , że wie o tym, że nadal ją kocham i będę kochać nieprzerwalnie i wtedy dzieją się te niezwykłe rzeczy. Kiedy minie jakiś czas, czasami następny dzień, a  moja głowa jest wolna od oczekiwań  znaków, one wtedy się pojawiają;)
I to wspaniałe uczucie, że to Ona. po prostu to wiem i czuję:)
 
to ziemniak który postanowił towarzyszyć nam w obiedzie:)


Dziękuję Marysiu:)

1 komentarz:

  1. Pisałam to nieraz i jeszcze napisze:podziwiam Panią,ja bym nie zniosła takiej straty chyba...:(czasami jestem zła na cały swiat nienawidzę wszystko i wszystkich,bo nie moge pojąć,nie rozumiem dlaczego jest tyle chorych dzieci na świecie i dlaczego musza odchodzić tak wcześnie...:(

    OdpowiedzUsuń