piątek, 27 września 2013

Zabrakło książek!

To niewiarygodne, ale książka musi faktycznie zawierać w sobie wyższą energię, bo niemal każdego dnia zgłasza się do mnie ktoś z prośbą o nią. Dzisiaj, kiedy byłam w szpitalu na oddziale dziecięcym, na którym wielokrotnie przebywałam z Marysią i na którym zresztą ona odeszła w ramionach taty.... , rozmawiałam z pielęgniarkami. Książkę, którą przeczytała nasza wspaniała Pani doktor Agnieszka D. i jej kilka słów, które dostałam w smsie po lekturze książki poruszyły mnie dogłębnie. Przepiękny przekaz... Wiem, ze Panie pielęgniarki czytają teraz historię Marysi po kolei :) Wiem też, że niektóre zamieniały dyżury, by przyjść na mój wieczór autorski, co bardzo ale to bardzo mnie cieszy, bo pragnę rozdzielić wszystkim tam obecnym moją radość życia. To zadziwiające, chociaż targają mą duszą zmienne uczucia - dzisiaj rano płakałam jak dziecko za Marysią, wierząc jednocześnie, że jest blisko mnie.. to Marynia zaszczepiła we mnie niebywałą siłę i radość, bo chyba właśnie dzięki niej i tej książce, mogę realizować swoje przeznaczenie... Ach to taka długa historia, którą skrzętnie opisuję w kolejnej książce - "Odbicie". Ale to inna bajka...
Napisała dzisiaj do mnie kobieta z USA, z prośbą o książkę i z wiarą, że ona jej pomoże. Nie mogę zdradzić naszej rozmowy, ale bardzo zmartwiło mnie to, co napisała. Jestem jednak głęboko przekonana, że skoro trafiła na bloga Marysi będąc tak daleko, to nie stało się to bez przyczyny.... Wierzę, że odnajdzie w jej treści to, czego potrzebuję, a z ogromną radością wesprę ją chociaż mailowo. Takie chwile udawadniają, jak wielką moc ma energia miłości, którą Marysia zarażała od momentu przyjścia na świat do teraz. Gdy się rodziła, nawet w najśmielszych snach nie przyszło mi na myśl., że będę kiedyś myślała tak, jak myślę dzisiaj, że będę prowadziła tego bloga, zaczęłam przecież tak niedawno...a tak wielu ludzi poznałam. O tak wielu rodzinach myślę, proszę Marysię o wsparcie dla każdego naszego blogowego przyjaciela i szczególnie dla tych, którzy tego najbardziej potrzebują.... Co więcej, nie przypuszczałam, ze po 2 tygodniach funkcjonowania Życiowej zwrotnicy na rynku, będzie taki odzew osób, które pragną ją przeczytać i którym ta książka pomaga.
To marzenie, które się spełnia, a w zasadzie już się spełniło i wciąż mnie zadziwia. Dlaczego? Bo pisząc tę książkę nie używałam fachowych poradników pisarza, żadnych informacji od profesjonalisty, po prostu użyłam serca i pragnienia, by życie Marysi i przesłanie, które niosło, zmieniło nie tylko moje życie ale i życie innych ludzi. Po prostu zapragnęłam się tym podzielić i nieważny był koszt. Dokonałam tego i dzisiaj, czuję ogromną wdzięczność , radość i szczęście, że mój trud i gehenna, przez którą przeszłam ma tak cudowne odzwierciedlenie.. , bo dzięki tej książce, Marysia żyje w sercach innych ludzi...do tego stopnia, że pierwszy nakład książek się skończył i dodrukowują kolejne egzemplarze... Marzę o tym, żeby Marysię poznał cały świat, nie tylko polskie rodziny, ale takie, gdzie za pomocą tej książki mogłoby ich życie stać się bardziej świadome, wartościowe i pełne. Marysiu! dziękuję kochanie! Dziękuję również Wam czytelnicy i moi przyjaciele.. Modlę się za was do mojej cudownej Marysieńki...

2 komentarze:

  1. książka jest świetna!
    Więc nic dziwnego, że rozchodzi się jak świeże bułeczki :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Moniu, uwielbiam twoją recenzję;) Szkoda, że nie możemy siępoznać osobiście, ale wierzę, że kiedyś nam się to uda;) Pozdrawiam waszą petelczycową rodzinkę;)

      Usuń