wtorek, 17 września 2013

Marysia wciąż pomaga


Od kilku dni w moim sercu żyje Marysia życiem innym niż dotychczas, bardziej radosnym, choć tęsknota wyciska z oczu łzy, to moja dusza śpiewa. Dlatego,  że Marysia jednoczy i pomaga ludziom. Skąd to wiem? Ze źródła - od ludzi, którzy piszą do mnie słowa najpiękniejsze, jakie mogłabym sobie wymarzyć po stracie dziecka. Nie są to słowa typu wszystko będzie dobrze.... ale zupełnie inne, płynące z głębi serca. Wiem to , bo Marysia jest blisko mnie i tych ludzi... Wychodząc z domu, kiedy cały dzień byłam szczęśliwa, że pamięć o niej nie umarła, że dzięki Życiowej zwrotnicy Marysi energia aż daje wyczuć się w powietrzu, kiedy jej dziękowałam za to dzieło, za to, że pomaga, że wspiera innych, kiedy moje serce mało nie pękło z wdzięczności, dostałam znak: Nietypowy i zupełnie nieoczekiwany. WYchodząc z domu, minęłam auto, które dziwnym trafem ugościło pająka, który zaplótł pomiędzy przednią boczną szybą a lusterkiem - przepiękną pajęczynę. Nie wiem czemu spojrzałam w jej kierunku, ale kiedy spojrzałam, idąc szybkim krokiem, to coś spowodowało, że musiałam zrobić krok wstecz. Co zobaczyłam? ;)
Nie wiem co wplątało się w tę pajęczynę - jakby cienka gałązka, nie mam pojęcia - tym bardziej mnie to zadziwia;) Marysiu! Jesteś niezwykła, dziękuję ci za to , kochanie i dziękuję za każdą osobę, która dzięki Tobie, dzięki treści książki poczuje się lepiej!
kocham Cię nad życie i śmierć - mama....
 
Zobaczcie, dlaczego Marysia jest niezwykła....


     Książka "Życiowa zwrotnica" na pozór może się wydawać nauką życia głównie dla mam dzieci pokrzywdzonych przez los, dla mam aniołków, jednak po przeczytaniu jej, po głębszej analizie wiem, że my, mamusie zdrowych dzieci możemy zaczerpnąć z niej ogromny, ogromny bagaż nauki.

często potrafimy gderać, narzekać??? Jak rzadko doceniamy to, co mamy? Żyjemy w przekonaniu, że to przecież takie oczywiste, że nasze dzieci są zdrowe, w dodatku towarzyszy nam przeświadczenie, że tak będzie zawsze...

Teraz już wiem, że tak naprawdę jestem szczęśliwa i wstyd mi za to, że czasem przejmowałam się pierdołami o których nawet nie wspomnę..., jednym słowem - bywałam snobem.

Historię Marysieńki znam z bloga, jednak książka to swoiste studium psychologiczne, niektóre fragmenty czytałam po kilka razy, niektóre chciałoby się wyryć w pamięci, zapisać na stałe na naszym twardym dysku aby stale pamiętać, co jest w życiu najważniejsze. Mam wrażenie, że poznałam osobiście Marysię, i Panią Pani Aniu i jestem z tego dumna. Z całą pewnością jestem teraz lepszą mamą, lepszą żoną, lepszym człowiekiem.                       Marta Pawłowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz