Spędziliśmy czas bardzo miło, starszy syn był zachwycony, bo wujek pozwolił mu poprowadzić ciągnik. Młodszy razem ze mną był świadkiem narodzin malutkich prosiaczków i wykluwania kaczuszek. Pierwszy raz mogłam zobaczyć, jak przychodzą na świat wiejskie zwierzęta. Pomimo, iż zapach w oborze był typowy dla tych zwierząt, nie przeszkadzało mi to, aby 2 godziny obserwować, jak na świat przychodzą małe świnki. udało mi się wszystko dokładnie sfotografować. Moge powiedzieć, że mam udokumentowany cały przebieg porodu włącznie z etapami wydostawania się na świat zwierząt. Nie będę załączać dkładnych zdjęć, bo nie każdy może mieć ochotę to wiedzieć.
Miałam także okazję obserwować jak wykluwały się malenkie kaczuszki. Już po kilkunastu minutach, gdy wyschły, miały żółciutkie, puszyste upierzenie i słodko piszczały.
Było cudownie:)
ps. później zamieszczę obiecaną informację na temat sposobu otrzymania specjalego egzemplarza książki:)
Pozdrawiam Was gorąco!
Super zdjęcia
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i czekamy na info dot. książki ;-)