sobota, 10 sierpnia 2013

Tylko to zostało....


Są takie dni, że świadomość tego, że Marysia jest w najlepszym miejscu otoczona miłością i czystymi duszami - czuję spokój. Ale są też dni, kiedy uświadamiam sobie, że moje pożegnanie było ostateczne, trwało tak krótko. Trzymałam ją za rączkę podczas ostatniej mszy św i wyglądała tak cudnie, spała ze smoczkiem w ustach tuląc swoją lalę. Dzisiaj oglądam zdjęcia, przytulam kocyk i czuję straszną tęsknotę. Tak pragnę ją przytulić, pocałować, poczuć zapach, wziąć na rączki i spojrzeć w oczka. Wiem, że już nigdy nie będzie to możliwe. Zostało mi po niej trochę przedmiotów, gorset, który nosiła, kilka ubranek, aniołki znad łóżeczka gipsowy kozaczek z okresu leczenia wady stópki, i te odciski rączek. Odlewy były robione dokładnie wtedy, gdy Marysia miała 1,4 miesiące. Takie malutkie rączki..... Bransoletki z kryształów,(te, które ma na rączce), a które kupiłyśmy w Brazylii - Marysia zabrała ze sobą...Kochana Marysiu, jesteś TAM ? córeczko????? Daj mi tylko znak, że jest ci dobrze. Na zawsze Twoja - mama...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz