Pierwsza klasa to stres nie tylko dla dziecka, ale i dla rodziców:) Ale przecież nie my pierwsi i nie ostatni. Takie przełomy w życiu, kiedy z przedszkolaka dziecko staje się uczniem, - uświadamiają, jak czas płynie nieubłaganie i nim się człowiek obejrzy, z małego dziecka ma nagle w domu dużego chłopca. Nasze życie płynie równie szybko, dlatego może warto czasami przystanąć i zastanowić się nad tym, w jaki sposób je przeżywamy? Czy każdy dzień niesie radość i czy potrafimy cieszyć się tym, że jesteśmy Tu i Teraz? Każdego dnia ludzie odchodzą, rodzą się dzieci. Dlatego właśnie nie warto odkładać marzeń na później. Bo nigdy nie wiemy, czy później nadejdzie i czy będziemy w stanie realizować je tak, jak byśmy zrobili to dzisiaj. Dlatego staram się przeżywać każdy dzień tak, jakby był ostatni. Robię to , na co mam ochotę i cieszę się z otaczających mnie ludzi, rzeczy, i przyrody :) A niebo przy moim domu wczoraj znowu miało kolory tęczy:)
Jest jeszcze coś, co zwróciło moją uwagę.. Biały storczyk, który obumarł stojąc na salonowym parapecie, po śmierci Marysi zacząć się zazieleniać i pojawiły się pierwsze pączki. Postawiłam go do Marysiowego "kącika", przy jej fotografii. W mgnieniu oka zaczął kwitnąć jak oszalały, a jego łodyga ugina się od ciężaru pięknych białych kwiatów. Jest ich dokładnie 13 . Nie wiem czy symbolizuje to rok jej odejścia, ale to niewiarygodne, że z uschniętego niemal kwiata rozrósł się tak przepięknie. Czy to przypadek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz