piątek, 12 lipca 2013

Sen o Marysi

Dzisiaj choć obudził mnie ból głowy, to wstałam z uśmiechem na twarzy, bo w końcu śniła mi się moja kochana Marysia. Choć sen jest jak zawsze dwuznaczny i ma formę metafory, to jestem przekonana, że sny należy czytać sercem i uczuciami jakie one generują. Choć nadal widziałam Marysię, tylko trochę mniejszą, którą niosłam w jej białej trumience, ale wyglądała ona jak białe przezroczyste plastikowe pudełko. Niosłam Marysię do sali - chyba szpitalnej i widziałam przez kopułę pudełka jak się uśmiecha i coś mówi. Otworzyłam pudełko i Marysia się uśmiechała do mnie, bawiła rączkami i rozmawiała ze mną. Zapytała czy chcę być pedagogiem. Ja odpowiedziałam jej, że chciałabym prowadzić szkolenia, a córeczka potwierdziła moje plany, jakby sugerując, że zmierzam we właściwym kierunku:) Bardzo się cieszę, bo jestem jeszcze bardziej zmotywowana do nauki i pracy i wierzę, że jeszcze w tym roku jesienią uda mi się zorganizować i przeprowadzić takie seminarium, by móc podzielić się z ludźmi moją receptą na szczęście i tajemnicami, które odkryła przede mną Marysia:) , dzięki którym pomimo cierpienia, z którym przyszło mi się zmierzyć, potrafiłam i nadal potrafię żyć szczęśliwie) Marysiu! Dziękuję kochana!
Dziękuję także wszystkim mamom, które do mnie piszą i którym chociaż trochę mogę pomóc. człowiek czuje wtedy, że ma po co żyć, że wnosi wartość do życia innych ludzi i nawet jeśli jest to jedno zdanie wyrwane z kontekstu, które wywoła refleksję, to może być to dobry początek do zmiany życiowej  perspektywy :) Dziękuję tym mamom za zaufanie, a mamę, z którą rozmawiałam ostatnio przez telefon(chyba Marta) i która oferowała także swoje wsparcie słowne dla innych mam - proszę o ponowny kontakt ze mną:) bo zatraciłam gdzieś numer telefonu:)
Marysiu! kochanie! Dziękuję ci za to, że odwiedziłaś mnie we śnie:) Jestem taka szczęśliwa!:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
 

 
Marysiu! Baloniki dla Ciebie kochanie!:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz