poniedziałek, 8 lipca 2013

Znak od Marysi:)

Nad ranem obudził mnie przerażający huk. Wyrwana z jakiegoś niepamiętnego snu z walącym sercem zastanawiałam się, czy coś spadło i się pobiło? - Nie mogłam przypomnieć sobie jaki sen mi towarzyszył, ale zanim przysnęłam nad ranem, (bo mąż wstawał o 5 rano, żeby dojechać do Elbląga do pracy) prosiłam Marysię, by do mnie przyszła. Wczoraj były jej urodzinki i poza informacją od teściowej, która opowiedziała mi sen z Marysią - nie miałam znaku od niej. Aż do dziś rana. Bratanek Kasi - która przyjechała do mnie nad morze( - mama śp. Mai- moja przyjaciółka z południa), zabrała ze sobą swojego 5 letniego Bratanka, który nie stąd ni zowąd przyniósł z korytarza na dłoni skrawek czegoś niebieskiego i z żalem stwierdził, że pękł balon. W tym momencie poznałam huk, który wyrwał mnie rankiem ze snu. gdy otworzył dłoń, niebieski skrawek balona, miał wyrazisty kształt serduszka i nie miałam wątpliwości, że to znak od Pisi:) Prosiłam ją o znak od dwóch dni i bardzo chciałam, aby była blisko mnie szczególnie w dniu jej urodzin. Jednak ona postanowiła przyjść dzisiaj. Czasami tak się zdarza, że za pośrednictwem właśnie dzieci przychodzi do mnie i niby przypadkiem - ale czuję że tak nie jest - daje mi cudowne znaki:)
 
Prawda, że słodkie serduszko?
 
Ps. Sen mojej teściowej dzień przed Marysiowymi urodzinami. Zaznaczam, że snów nigdy nie należy rozumieć dosłownie - tak jak słów Pisma Świętego. Dlatego interpretacja słów jest bardzo osobista i często dwuznaczna. Ja chciałam się podzielić jak ja odczytałam sen - zresztą moja teściowa miała podobne pozytywne odczucia:)
Sniło jej się, że wraz z moją szwagierką wykopały Marysię, otworzyły trumnę, a Marysia otworzyła oczka. Żyłam była zdrowa, radosna i uśmiechnięta. Zabrały ją do domu. Marysia wyglądała tak jak zasnęła w trumience - miała białe rajstopki, sandałki z różyczką, białą sukieneczkę zdobioną materiałowymi różyczkami, uczesane warkoczyki podpięte w spiralki różanymi spineczkami. Cały dzień była w domu teściowej , biegała, śmiała się, bawiła, była zdrowa. Ach Boże , szkoda że tego nie widziałam nawet we śnie! Jednak sen kończył się tak, że gdy dzień dobiegał końca, teściowa kazała Marysi wrócić do siebie i położyć się spać. Powiedziała, że rodzice będą źli, że one ją stamtąd zabrały. Marysia nie chciała kłaść się spać, była radosna i świetnie się bawiła, ale w końcu zasnęła. Sen kończy się jak z horroru - bo teściowa z moją szwagierką włożyły z powrotem Marysię do trumienki i zawiozły na cmentarz, gdzie ponownie ją zakopały  - śpiącą, tak jak w dniu pogrzebu.
ps. wierzę w przekaz snów i pierwsze wrażenie jakie odniosłam po usłyszeniu tego snu było takie, że Marysia chciała nam pokazać, że jest zdrowa, radosna i szczęśliwa, że może w końcu biegać , bawić się i śmiać;)  Kochana córeczka! Marysiu, tęsknię, ale jestem szczęśliwa, że jesteś wśród dzieci zdrowa i radosna i możesz robić te wszystkie fantastyczne rzeczy, jak dzieci zdrowe! :) A sami wiecie, że czasami potrafią się śnić niestworzone rzeczy, lub zupełnie nie mające sensu opowieści, jednak istotne jest odczucie jakie w związku ze snem pozostaje;) Tu była radość, że Marysia jest szczęśliwa i pewność, że jest jej dobrze tam, gdzie teraz jest, wśród Aniołów;)

1 komentarz: