poniedziałek, 25 marca 2013

Szpital i nadal ???????

Kochani, napiszę szybciutko, bo mam na chwilę dostęp do internetu. Jesteśmy z Marysią w szpitalu. Po dziesięciokrotnej próbie wkucia wenflonu, w końcu zawołoano anestezjologa, który w policzku założył wkucie. NIestety Marysia ma żyłki cieńsze od cewników, prawie ich nie ma, są głęboko ukyte, a te które niemalże pod lupą da się zauważyć - są oplecione zrostami od wielokrotnych wkuć. Na szczęście udało się, bo inaczej byłby szybki transfer do szpitala w Olsztynie na IOIM. Marysia dostaje glukozę w kroplówce, a lekarze nadal nie mają diagnozy. WYniki, które zostały pobrane są w miarę ok. Nadal podtrzymywany jest Zinnat, jednak dożylnie i niezbędny jest stały dostęp tlenu. Mam nadzieję, że kiedy rankiem przyjdzie do pracy nasza doktor, zleci ponowne wykonanie RTG płuc i będzie wiadomo, czy to płuca, czy jakiś ostry nieżyt jelitowo-żołądkowy. Jestem szczęśliwa, że wyniki wyszły w miarę dobrze, aczkolwiek nie mamy nadal diagnozy. Ach u nas wszystko na wariackich papierach. Padam ze zmęczenia, bo już nie wiem która noc z rzędu nieprzespana, a teraz jeszcze 5 pralka prania, po tryskających kupkach Marysi, i inne obowiązki. Dzisiejszej nocy z Marysią w szpitalu został jej tatuś. ja wróciłam teraz do domu, żeby ogarnąć to wszystko, przygotować pozostałe rzeczy, pobyć trochę z synkiem, bo on strasznie tęskni. Nawet nie wie, że Marysia jest w szpitalu. Jakoś się nie zorientował, że nie ma jej w łóżeczku, a ponieważ mój mąż musi rankiem wyjechać do Olsztyna na cały dzień do pracy, powiedzieliśmy synkowi, że tata pojechał dzisiaj i wróci jutro wieczorem. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tak zrobiliśy. Uznaliśmy, że każda godzina niewiedzy, że Marysia jest znowu w szpitalu, a to = brak mamy przez miesiąc, i stres dla synka, postanowiliśmy jeszcze dzisiaj mu o tym nie mówić. Raniutko zawożę go do przedszkola i pędzę na dyżur dzienny do szpitala, następnie późnym wieczorem wraca mąż, zmienia mnie na noc, a ja na nocny dyżur do domu do chłopców. Tak mniej więcej wygląda nasz każdy dzień i często się tak zmieniamy , kiedy Marysi przebywa w szpitalu - oczywiście w miejscu naszego zamieszkania, bo jeżeli wywiozą ją do Olsztyna , takie zmiany nie są możliwe. Tym sposobem, dzieci mają trochę i mamy i taty na zmianę. Synek nie odczuwa tak wówczas mojej nieobecności. Trzymajcie kciuki za Marysię i prosze podzięujcie Bogu, że wyniki krwi są ok i spodziewajmy się , że RTG płuc, również wyjdzie pozytywny. Dziękuje Wam kochani za komentarze i słowa otuchy. Ach Marysia choć taka mała, ma tak wielu przyjaciół, a to jest kolejny powó do radości:)  Życzę wam dobrej nocy!

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki Aniu za Piśke...

    OdpowiedzUsuń
  2. Marysiu wracaj do zdrowia. Wujek BARTEK
    Proszę uściskać Marysię :D

    OdpowiedzUsuń