Główną bohaterką bloga jest śp. niezwykła Marysia, która pomimo lekoopornej padaczki, małogłowia,licznych naczyniaków,znacznej skoliozy oraz wrodzonej wady przepony i stopy.. była cudownym dzieckiem, który odmienił moje życie. Blog jest poświęcony głównie Marysi, jak również innym ciekawostkom. Celem bloga jest wsparcie psychiczne i merytoryczne dla rodziców zmagających się z traumą choroby dziecka. MARYSIU! Ty nauczyłaś nas kochać w sposób, w jaki kocha tylko BÓG!
niedziela, 31 marca 2013
Zajączek nas ominął....
Dzisiejszy dzień na zmianę spędziliśmy w szpitalu. Niestety gorączka ciągle się utrzymuje, to już 3 doba. Marysia dostaje 3 razy paracetamol, jednak nie można zbić jej gorączki. Zawiozłam jej dzisiaj sok z żurawin połączonych z czosnkiem, cytryną i miodem. Mikstura robiona własnoręcznie z bloga przepis na każdą okazję. Może to jej pomoże??? Tuliłam ją dzisiaj na rękach 3 godziny. Zdrętwiały mi pośladki, jednak chciałam, żeby czuła mnie tak, kiedy byłyśmy razem w domu. Boże, tak mi jej brakuje! Choć jestem z nią codziennie, to nie reaguje na mój głos. Oczy otwiera jedynie podczas ataku, tak jak na tym zdjęciu. DO południa było dobrze, spała słodziutko, a potem znowu rozkręciły się napady. I pomimo clonozepamu, leku przeciwdrgawkowego podawanego dożylnie, nie jest lepiej. Wiem, że Pisia walczy, jej organizm gorączkuje, bo próbuje wygonić bliżej nieokreślonego intruza. Wróciłam do domu i tu też mały szpital. Synek jest dzisiaj 5 dzień na antybiotyku i kiedy usiadł do stołu chcąc zjeść płatki, zwymiotował. Nie zdążył dobiec do łazienki i zamiast do totalety, miałam ochlustane ściany, natrysk, podłogę, dywanik, toaletę, wszystko! Pół godziny zajęło mi posprzątanie bałaganu. Nie wiem co mu jest. Może zwyczajnie coś mu zaszkodziło. Mój mąż też ma jakąś grypę żołądkową juz 3 dzień i na całe szczęście ja jestem na chodzie, bo przecież ktoś musi ogarnąć to wszystko. Pusto w domu bez Marysi, zawsze chodziłyśmy spać ostatnie, i nawet jeśli pisałam wieczorami, ona leżała na moich kolanach, lub siedziała blisko w wózeczku i gawędziłyśmy sobie. Teraz wózek stoi pusty, ona walczy o każdy dzień i nie pozostaje nic innego, jak cieszyć się chociaż z tego. Wciąż wierzę, że jakoś to przezwycięży. Już wielokrotnie leżała w szpitalu tygodniami i zdarzało się, że po 2 tygodniowym leczeniu podobnym do tego , dopiero zaczynały być pierwsze efekty poprawy. Niepokoi mnie trochę utrzymująca się 3 dobę gorączka. No ale cóż, czekamy ....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz