Drewniany barek na kółkach, nigdy nie spełniał się zawodowo. Przeznaczony do wożenia trunków, nigdy ich nie widział. Był stolikiem medycznym. Zapewne pamiętacie zdjęcie , gdzie Marysia leżała pod tlenem, a na bareczku stał ssak, inhalator, sól fizjologiczna, cewniki i inne medyczne niezbędniki. Kiedy Marysia odeszła, w samotności barek stał pusty i bez pomysłu kim będzie dalej. W końcu pełnił dość istotną rolę w naszym codziennym życiu. Chciałam go oddać, ale jakoś nie miałam sumienia. Błyskawicznie wpadł mi do głowy pomysł, by zrobić z niego Marysiowy kącik. Nadal są tam wszystkie potrzebne rzeczy Marysi, czyli obecnie jej fotografie, świeże kwiaty , świece i inne znaczące drobiazgi. Każdego ranka podchodzę do niego , biorę fotografię Marysi i całują ją mówiąć, dzień dobry kochanie. A ona uśmiecha się do mnie rozkosznie za każdym razem, gdy na nią spojrzę. To jedno z dwóch miejsc, gdzie mogę być fizycznie bliżej Marysi. COdziennie także odwiedzam jej grób. To przykre spotkanie, bo wolałam szpital. Ale nie jest ważne, co ja wolę, bo zawsze pragnęłam wszystkiego tego co najlepsze dla niej, a nie dla siebie, i tak się stało. Ona jest szczęśliwa. Nie cierpi, nie choruje, jest zdrowa, radosna i bawi się z innymi aniołkami w niebie. Wiem to, bo w przeróżny sposób wysyła mi znaki miłości. I to najważniejsze. Zrobiliśmy dzisiaj porządek na grobie Marysi. Usunęłyśmy z mamą zwiędłe kwiaty, a mój mąż z tatą, uklepali ziemię, zgralibi opadłe płatki kwiatów. Marysia wciąż ma mnóstwo białych kwiatów, swojego misia aniołka, motylka, którego nosiła na rączce, i wiatraczki, które radośnie wirują na wietrze, przypominając, że Marysia jak każde dziecko je uwielbia. Tylko tyle możemy jej dzisiaj dać. W naszych sercach nadal stoi na piedestale i zajmuje honorowe miejsce.
Główną bohaterką bloga jest śp. niezwykła Marysia, która pomimo lekoopornej padaczki, małogłowia,licznych naczyniaków,znacznej skoliozy oraz wrodzonej wady przepony i stopy.. była cudownym dzieckiem, który odmienił moje życie. Blog jest poświęcony głównie Marysi, jak również innym ciekawostkom. Celem bloga jest wsparcie psychiczne i merytoryczne dla rodziców zmagających się z traumą choroby dziecka. MARYSIU! Ty nauczyłaś nas kochać w sposób, w jaki kocha tylko BÓG!
"Wiesz Aniele Boży , chce być jak pierwiosnek, kiedyś, gdy otworzysz mi oczy w tę wiosnę , która w końcu przyjdzie po śmierci naszej zimie, której Pan Jezus wieczność dał na imię. Czyli coś bez końca i bez umierania, bez zachodu słońca, bez czasu umykania... Ty znasz tą krainę, w której wszystko żyje, gdzie każde serce żywe, jak dzwonek Bogu bije, i nikt się nie boi, że się szczęście skończy, bo śmierć się tam nie czai, by serca rozłączać... Tam zaprowadź kiedyś mnie i ludzi wszystkich, którzy mi tam będą chyba bardzo bliscy, bo zyć będziemy razem bez strachu żadnego. A Pan Bóg nam pokaże to coś niewidzialnego, co czeka nas za drzwiami ŻYWOTA WIECZNEGO"- TAM właśnie jest Marysia.
OdpowiedzUsuń[*] Ja mieszkam w Nowym Sączu i nie mogę być na grobie Marysi :(
OdpowiedzUsuńMarysiu kochana Ty jesteś obecna cały czas w naszych sercach
OdpowiedzUsuń