poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Stagnacja...

Każdej nocy śni mi się Marysia, jak nigdy. NIe zawsze pamiętam treść snu. WIem jednak, że dzisiejszej nocy śniło mi się, że spuchła jej tażke nóżka. Wiem, że byłam zmartwiona. Na szczęście to był tylko sen. Jednak stan ogólny Marysi zaczyna mnie niepokoić. To już 3 tydzień w szpitalu, wcześniej leczenie również z tlenoterapią tydzień w domu i nie ma poprawy. Rączka Marysi wciąż jest nabrzmiała. NIe wiem czy to wina serca, nerek, czy innych narządów. Najgorsze jest to, że morduje ją niezliczona ilośc napadów padaczkowych. Z trudem też oddycha. Oczy otwiera tylko podczas napadu. Jej mała klatka piersiowa wznosi się i opada w rytmicznym szybkim tempie, a Marysia zdaje się nie nadążać za jej rytmem. Serce mi pęka, gdy siędzę tak obok i nic nie mogę zrobić. Dostaje przecież silne leki przeciwpadaczkowe, a nmapady nie pozwalają jej odpocząć. Czekam na wyniki badań. NIe rozmawiałam jeszcze dzisiaj z lekarzem. Marysi wymieniono dzisiaj wkucie. Udało się na drugiej nóżce w kolanku. Oby wytrzymało kilka dni. No cóż, czas jest jedynym zwiastunem..

Posted by Picasa

3 komentarze:

  1. Trzymam w kciuki ,i modlę sie ,aby jej stan sie poprawił i mogła wrócić do domku.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejne informacje. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysi dzielnie walczy , Aniu a Wy razem z nią, całuję Was mocno i ściskam :*

    OdpowiedzUsuń